a resztę będą ustalać jeżeli przypadną sobie do gustu. Pasek uznał to za świetny pomysł, bo nawet jeżeli nowa kandydatka mu się nie spodoba, to przecież może się ożenić z którąś z wcześniejszych, bo ich i tak nikt inny nie weźmie. Nowa pani - Anna z Remiszowskich Łącka, wdowa i matka sześciorga dzieci - zauroczyła go już pierwszego dnia, kiedy z nią zatańczył, albowiem wydała mu się piękna i młoda, chociaż w istocie miała już 46 lat. Pasek liczył na to, że z żoną doczeka się jeszcze własnego potomstwa, jednak jego życzenie się nie ziściło, a to za sprawą złego uroku, jaki rzucono na jego żonę, by nie mogła mieć więcej dzieci. Przytacza nawet, że w łożu znajdywali różne przedmioty, które miały to nieszczęście ściągnąć, np. spróchniałe drewno z trumny. Decyzję o ślubie podjęto już w dniu zapoznania się. Wdowa pragnęła jak najszybciej wyjść za mąż, chociaż Pasek chciał dostać jeszcze dwa tygodnie, by móc odwiedzić rodzinę, ale brat Anny także zaczął nalegać na szybką uroczystość. W końcu bohater został przekonany, i chociaż Śladkowscy próbowali powstrzymać go i nie dopuścić do ceremonii, do ślubu doszło. Wspaniałomyślnie Pasek prosił żonę, by ta nie zapisywała mu swego majątku.
Rok 1669
Do domu Paska i Anny w okolicach Krakowa przyjechali w odwiedziny krewni małżonki. Bohater cieszył się z towarzystwa gości, jedynie niejaki pan Kordowski działał na nerwy, albowiem żywił on niechęć do Mazurów i często im ubliżał, a że lubił wypić, to i żartował sobie z Mazurów w towarzystwie, co ludziom całkiem się podobało. Widząc aprobatę wśród towarzyszy Kordowski nakręcał się jeszcze bardziej - nazwał głowę cielęcą mazowieckim papieżem, zapiekaną cielęcinę mazowieckimi komunikantami. Po jedzeniu, podczas tańców, Kordowski zaintonował ułożoną przez siebie pieśń obrażającą Mazurów,