Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Inny świat - streszczenie


Utwór jest dedykowany Krystynie, żonie pisarza. Poprzedza go motto – fragment z „Zapisków z martwego domu” Dostojewskiego:
 
„Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny; tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy; tu trwał martwy za życia dom, a w nim życie jak nigdzie i ludzie niezwykli. Ten oto zapomniany zakątek zamierzam tutaj opisać.”

CZĘŚĆ PIERWSZA
Witebsk – Leningrad – Wołogda
Kończyło się lato w Witebsku. Z podwórza dochodziły kroki więźniów, okrzyki komend rosyjskich. Trzy uderzenia butem w drzwi przez dyżurnego oznaczały: „Przygotujcie się do kolacji”. Więźniowie podnosili się i podchodzili z miskami do kotła z odwarem. W więzieniach sowieckich nie było nic do roboty. Więźniowie dużo rozmawiali, chcąc „przegadać” czas do kolejnych posiłków. Gdy któregoś dnia do więzienia przyszedł „Jewriej” z Grodna z wiadomością, że Niemcy zajęli Paryż, nie rozmawiano już na tematy polityczne.

Pod koniec października z celi, w której zamkniętych było dwustu więźniów wywołano pięćdziesięciu na odczytanie wyroków. Wśród wywołanych był też autor. Oskarżenie opierało się głównie na dwóch dowodach rzeczowych – wysokie buty z cholewami miały świadczyć, że więzień był „majorem wojsk polskich”, zaś pierwszy człon nazwiska, który miał niemieckie brzmienie kojarzył go z pewnym marszałkiem lotnictwa niemieckiego. Konkluzja tego była taka, że więzień jest „oficerem polskim na usługach wrogiego wywiadu niemieckiego”. Jednak szybko obalono ten zarzut, ostatecznie Grudziński został oskarżony o to, że „zamierzał przekroczyć granicę sowiecko-litewską, aby prowadzić walkę ze Związkiem Sowieckim”. Został skazany na pięć lat.

W celi zetknął się z młodymi, kilkunastoletnimi więźniami, którzy byli plagą sowieckich aresztów. Oddawali się głównie kradzieży i onanizmowi. Autor szybko przekonał się, że „biezprizorni” obok przestępców byli najgroźniejszą półlegalną mafią w Rosji. Oprócz nich siedział z nim w celi mężczyzna, który ciągle żuł skórki od chleba. Któregoś dnia Gustaw zaczął z nim rozmawiać. Mężczyzna był Żydem, pracował jako szewc w Witebsku. Został skazany za „szkodnictwo w rzemiośle” – sprzeciwił się używaniu starych skrawków skóry do zelowania nowych butów.

Więźniowie po jakimś czasie zostali wyprowadzeni z celi na etap. Nocą prowadzono ich na dworzec przez opustoszałe miasto. W Leningradzie więźniów podzielono na dziesięcioosobowe partie, które przewożono w parominutowych odstępach z dworca czarnymi karetkami więziennymi do „Pieriesyłki”. Do Leningradu przyjechali w listopadzie 1940 roku. Gustaw trafił do celi 37. Na sienniku obok drzwi leżał olbrzymi brodacz o wschodnich rysach twarzy i pykał fajkę. Ubrany był w mundur wojskowy bez dystynkcji. W drugim kącie celi leżał czterdziestoparoletni mężczyzna o inteligentnej twarzy i czytał książkę. Naprzeciwko siedział gruby Żyd w mundurze wojskowym i śpiewał piosenkę. Obok niego stał pięknie zbudowany atleta w marynarskim ubraniu i brzdąkał na gitarze.

W czasie obiadu Gustaw poznał przystojnego skazańca, który był potomkiem zesłańców z 1863 roku – Szkłowskiego, który przed aresztowaniem dowodził pułkiem artylerii w Puszkinie. Aresztowano go za to, że nie interesował się politycznym wychowaniem żołnierzy. Sąsiadem Szkłowskiego był pułkownik Paweł Iwanowicz, który przed aresztowaniem pracował w wywiadzie na pograniczu polsko-sowieckim. Zaczął wypytywać Gustawa o udział osób, które kiedyś śledził, w kampanii wrześniowej. Okazało się, że zna nawet najbardziej zapadłe prowincjonalne zakątki na Kresach. Grudziński zaprzyjaźnił się z Iwanowiczem, który pewnego dnia zaczął mu opowiadać historie współwięźniów.

Wszyscy byli oskarżeni o szpiegostwo, a wybuch wojny uchronił ich przed wyrokami śmierci. Po wieczornym apelu Paweł Iwanowicz czytał na głos informacje z frontu z gazet, które można było kupić w sklepiku. Generałowie ożywiali się wówczas, dyskutując o szansach obu stron. Gustaw leżał obok  generała Artamjana, brodatego Ormianina, który jednak nigdy się do niego nie odzywał. Którejś nocy wziął niespodziewanie rękę Grudzińskiego, wsunął ją pod swój koc i przytknął do klatki piersiowej. Poczuł pod koszulą wklęśnięcie na żebrach, to samo pod kolanem.

Następnego dnia Gustaw i Szkłowski zostali wzięci na etap. W pociągu siedzieli w jednym przedziale z „urkami”, którzy grali w karty. Jeden z nich zażądał od Szkłowskiego, by oddał mu swój płaszcz, który właśnie przegrał w karty. Granie w karty o cudze rzeczy było częstą praktyką wśród „urków”. W Wołogdzie Gustaw jako jedyny został zabrany z przedziału. Szkłowski pożegnał go i życzył powrotu do kraju. W wołogodzkim więzieniu spędził jedną noc, a następnego przewieziono go z kolejnym etapem na stację Jercewo pod Archangielskiem, gdzie czekał na więźniów konwój.

Nocne łowy
„Proizwoł” były to rządy więźniów w zadrutowanej zonie obozowej od wieczoru aż do świtu. Okres „pionierski” sowieckich obozów trwał od 1937 do 1940 roku. Trzydziesty siódmy to dla starych więźniów data tak przełomowa, jak zburzenie Jerozolimy dla ortodoksyjnego Żyda. Właśnie tacy więźniowie byli pierwszymi towarzyszami autora – inżynier rolnik Polenko i teletechnik z Kijowa, Karboński. Opowiadali oni, że obóz kargopolski założyło przed czterema laty sześciuset więźniów, wysadzonych w lesie archangielskim, w pobliżu stacji Jarcewo. Mieszkali w szałasach z gałęzi, było bardzo zimno i warunki były ciężkie. Zaczęła wśród nich rosnąć śmiertelność – najpierw umierali komuniści polscy i niemieccy, później Ukraińcy i „nacmeni” (Kazachowie, Uzbekowie, Turkmeni, Kirgizi). Najlepiej trzymali się rdzenni Rosjanie, Bałtowie i Finowie.

Tych „pionierskich” czasów sięgała także tradycja „proizwołu”. Szopy z narzędziami nie były jeszcze zamykane na noc, a strażnicy nie byli w stanie upilnować całego obozu po zmroku, narzędzia dawano więc na noc do baraków. Pierwsze zastępy „urków”, które przybyły do obozu  w 1938 roku wykorzystały to, by stworzyć swoją „republikę więźniów” od zmierzchu do świtu z własnymi sądami kapturowymi. Strażnicy, słysząc w nocy jęki i krzyki bali się interweniować, a dochodzenia w czasie dnia też nie przynosiły rezultatów. W 1940 roku istniały już tylko szczątkowe formy republiki więźniów, aby ułatwić „urkom” nocne łowy na nowo przybyłe kobiety. NKWD pozwalało polować tylko w zonie, drzwi do baraku kobiecego były na odległość strzału z wartowni.

Gustaw po przyjeździe przespał cały dzień, a wieczorem poczuł gorączkę i za radą starego popa Dimki udał się do „łazarieta”. Lazaret mieścił się w małym domku koło baraku kobiecego, dyżurowali w nim lekarz i „lekpom”. W kolejce do lekarza najwięcej było „nacmenów”, którzy umierali z tęsknoty za rodzinnym krajem. Gustaw pierwszą noc z braku miejsca spędził na korytarzu szpitalnym, a później już dwa tygodnie na sali w czystym łóżku. Wspomina ten okres jako jeden z najpiękniejszych w życiu. Po powrocie do baraku dostał jeszcze trzy dni wolnego, w czasie których zastanawiał się nad swoją przyszłością. Istniały trzy możliwości – mógł zostać przydzielony do brygady „lesorubów”, odesłany na inny „łagpunkt” albo mógł też sam zakrzątnąć się wokół swoich spraw.

Kierując się radą Dimki, który odtąd był jego najlepszym przyjacielem, Gustaw sprzedał „urce” z brygady tragarzy wysokie buty oficerskie i dostał przydział do 42. brygady, gdzie miał pracować jako tragarz na bazie żywnościowej. Praca ta miała swoje dobre i złe strony. Pracowało się niejednokrotnie 20 godzin na dobę, jeśli wagonów na bocznicy kolejowej było dużo, ale za to baza była tuż za zoną i można było czasem ukraść coś do jedzenia.

W baraku Gustawa osiem najlepszych miejsc w kącie zajmowała banda „urków” z ospowatym bandytą ukraińskim, Kowalem, na czele. Reszta była to zbieranina komunistyczna z całej Europy i jeden Chińczyk.

Tuż przed północą Kowal zerwał się ze swojej pryczy i obudził towarzyszy. Po chwili wszyscy wyszli, a Gustaw przez szybę zaczął obserwować, co się dzieje. Od strony szpitala szła w kierunku baraku kobiecego rosła dziewczyna. Najpierw jeden mężczyzna zagrodził jej drogę, gdy zaczęła się bronić, inni nadbiegli na pomoc. Powlekli ją, trzymając za rękę kawałek dalej. Wszyscy zgwałcili ją po kolei, a potem Kowal odprowadził dziewczynę do baraku kobiecego. Następnego dnia dziewczyna – Marusia przyszła do ich baraku i zaczęła przymilać się do Kowala. Odtąd przychodziła codziennie, często zostając na noc. Kowal jednak od tej pory zaczął źle pracować, chodził półprzytomny i senny. Urkowie także odwrócili się od Kowala. Któregoś wieczora, po tym jak jeden z „urków” powiedział coś wulgarnego do dziewczyny, wywiązała się bójka między nim i Kowalem.

Wszyscy „urkowie” patrzyli na Kowala złowrogo. Wtedy podszedł on do Marusi i powiedział: „Kładź się, suko, i rozbieraj, bo uduszę”, po czym wszyscy „urkowie” zgwałcili dziewczynę. Po trzech dniach Marusia odeszła na własną prośbę z etapem do Ostrownoje, a wśród „urków” znów zapanowało braterstwo.

Praca dzień po dniu
Codziennie o wpół do szóstej rano więźniowie byli budzeni do pracy. Więźniom nie mówiono nigdy ile zostało im jeszcze do zakończenia wyroku. Gustaw był świadkiem jak w lipcu 1941 roku jeden z więźniów, Ponomorenko, który przesiedział dziesięć lat we wszystkich możliwych obozach sowieckich, został w dniu ukończenia wyroku przywołany za zonę, by usłyszeć, że jego wyrok przedłużono „biezsroczno”. Zaraz po tym umarł w baraku na atak serca.

Gdy rozpoczynał się poranny apel, niebo zaczynało delikatnie różowieć. Po nim więźniowie szli do kuchni, w której ustawiały się trzy kolejki. Przed oknem z napisem „trzeci kocił” ustawiali się więźniowie najlepiej ubrani – stachanowcy, których dzienna wydajność pracy dosięgała lub przekraczała 125% normy. Dostawali dużą łyżkę gęstej kaszy i kawałek ryby. Drugi kocioł był dla więźniów, którzy wyrabiali 100% normy. Oni dostawali łyżkę kaszy, bez ryby. Do pierwszego kotła ustawienie byli nędzarze w podartych łachmanach. Ta kolejka była zawsze najdłuższa.

Brygady wyruszały do pracy o w pół do siódmej. Pierwsze wychodziły brygady „lesorubów”, czyli  pracujących w lesie, którzy musieli przemaszerować 5 – 7 kilometrów. Kończyli pracę o piątej. Za bramą obozu czekał na nich oddział uzbrojonej ochrony z konwojentem, który sprawdzał liczbę ludzi i brał odpowiedzialność za brygadę na siebie. Praca w lesie była uznawana przez więźniów za najcięższą. Z kolei praca tragarza jest uznawana za jedna z najlepszych. Po powrocie więźniów z pracy każdy brygadier wypełniał formularz wydajności pracy i odnosił go do biura. Na krótko przed ukończeniem pracy więźniowie odnosili narzędzia do szopy i siadali w kole przy ognisku. Na znak konwojenta ruszali do obozu, koło szóstej ze wszystkich stron nadciągały brygady.

Ochłap
W miesiąc po przybyciu Gustawa do Jarcewa do obozu przyszedł nowy więzień – Gorcew. Od razu został wysłany do pracy w lesie. Więźniowie nie lubili go, chodziły słuchy, że przed aresztowaniem był enkawudzistą, a on sam nie robił nic, by rozwiać te plotki. W grudniu w obozie zatrzymał się etap z Kruglicy. Jeden z więźniów rozpoznał Gorcewa, jako pracownika więzienia w Charkowie, który lubował się w najstraszliwszych torturach więźniów. Gorcew zostaje ciężko pobity przez więźniów i ledwie uchodzi z życiem. Po tym, jak dochodzi do siebie, zostaje skierowany do najcięższych prac. Tym samym „oddział ofiarował więźniom jednego ze swych dawnych ludzi”. Gorcew nie wytrzymuje tego fizycznie i któregoś dnia w drodze powrotnej spada z sań do śniegu i umiera.

Zabójca Stalina
Kurza ślepota była chorobą, na którą często zapadali więźniowie w obozach na skutek złego odżywiania (braku tłuszczów). Kurzych ślepców nie posyłano w obozie do prac kończących się po zmroku.

Pewnego dnia do brygady autora zostaje przydzielony mężczyzna, który dostał wyrok za to, będąc wysokim urzędnikiem komisariatu ludowego, podpił sobie z przyjacielem i założył się z nim, że trafi pierwszym strzałem w oko Stalina, który wisiał na przeciwległej ścianie. Wygrał zakład, ale po paru miesiącach przyszło do niego dwóch oficerów NKWD i zasądzono go zaocznie na dziesięć lat. W czasie pracy okazuje się, że więzień ten zataił fakt, że jest kurzym ślepcem, po zapadnięciu wzroku nie może sobie poradzić w pracy. Po tym incydencie został wysłany z karną brygadą do lasu. P kilku miesiącach tak wycieńczającej pracy umiera. Na krótko przed śmiercią Gustaw spotkał go i podzielił się z nim swoją zupą. Mężczyzna był już wtedy w sporym obłędzie, krzyczał, że to on zabił Stalina.

Drei Kameraden
Wieczorami Gustaw chodził często do baraku, zwanego „pieriesylnym”. Byli tam więźniowie, którzy czekali na etap. W lutym 1941 roku poznał tam trzech Niemców, którzy odróżniali się od reszty pewną wyniosłością i lepszym odzieniem. Najmłodszy z nich – Stefan był studentem na uniwersytecie w Hamburgu, a Hans i Otto pracowali w warsztatach mechanicznych w Düsseldorfie. Przed puczem hitlerowskim wszyscy trzej należeli do niemieckiej partii komunistycznej, ale nie znali się nawzajem. Po pożarze Reichstagu partia wysłała ich za granicę, uciekli do Rosji. W czasie Wielkiej Czystki oskarżono ich o szpiegostwo i zamknięci w więzieniu moskiewskim. Tam więźniowie, gdy dowiedzieli się o pakcie niemiecko-sowieckim z gazet zażądali uwolnienia i rozpoczęli protest głodowy. Po miesiącach negocjacji władze sowieckie zgodziły się w końcu na repatriację byłych komunistów niemieckich, ale zastrzegli sobie, że zostawią kilkudziesięciu w Rosji, według własnego uznania. Więźniowie, nie mając wyjścia zgodzili się. W grupie kilkudziesięciu zatrzymanych zaś znaleźli się Hans, Otto i Stefan.

Następnego dnia Niemcy wyruszają do Niandomy. Gustaw w 1947 roku dowiaduje się z ust jednego z uczestników strajku głodowego, że Rosjanie zatrzymali wszystkich Niemców, rozbijając ich na grupki i każdą umieszczając w innym więzieniu, a NKWD siłą przekazywało niemieckich Żydów w ręce Gestapo.

Ręka w ogniu
Głównym celem sowieckich obozów pracy było całkowite wyeksploatowanie więźnia, co pomagało w jego zupełnym przeobrażeniu. Więzień zmęczony przesłuchaniami nocnymi i torturami zaczynał wierzyć w przestępstwo, którego nie popełnił.

Któregoś dnia do brygady Gustawa zostaje przydzielony nowy więzień – Michaił Aleksiejewicz Kostylew. Więzień ten, po dwuletnim pobycie w obozie, uświadomił sobie, że oszukano go w czasie śledztwa. Kostylew był wychowany przez ojca w wierze w komunizm, po dostaniu się na uniwersytet zaczął czytać dzieła Stalina i Lenina, brał udział w zebraniach partyjnych. Będąc na drugim roku studiów, Kostylew znalazł małą prywatną wypożyczalnię, dzięki której zapoznał się z dziełami Balzaca, Stendhala, Flauberta. Dzieła te zupełnie zmieniły jego pogląd na życie w Europie Zachodniej, odsunął się od partii.

Któregoś dnia złożono na niego donos. Po wielu dniach bicia i ciężkich przesłuchań uwierzył w swoją winę, czyli, że chciał obalić ustrój Związku sowieckiego przy pomocy obcych mocarstw. Został skazany na 10 lat i przewieziony do obozu w Mostowicy. Cieszył się tam sympatią innych więźniów, ponieważ zawsze każdemu chętnie pomagał.

W marcu 1941 roku został przywieziony do obozu w Jarcewie. Miał zacząć pracę z tragarzami po zagojeniu się rany, którą miał na ręce. Pewnej nocy Gustaw widzi, jak Kostylew odwija zabandażowana rękę, a następnie wkłada ją do ognia. Chłopak poprosił, by nikomu o tym nie mówił, robił to, by mieć czas na czytanie i unikać pracy.

Kostylew dowiaduje się, że w maju ma przyjechać na widzenie jego matka. Żyje tylko tym dniem, gdy nagle okazuje się, że figuruje na liście osób, które w kwietniu zostaną wysłane na etap. Oznacza to, że nie będzie mógł zobaczyć matki. Gustaw, widząc rozpacz przyjaciela, oferuje władzom, by zamiast Kostylewa przeniesiono jego. Prośba ta nie zostaje rozpatrzona. Następnego dnia autor dowiaduje się, że Kostylew oblał się wrzątkiem i leży w szpitalu. Chłopak wkrótce umiera. Nikt nie informuje o tym jego matki, która dopiero przyjeżdżając na widzenie, dowiaduje się o śmierci syna.

Dom Swidanij
„Dom Swidanij” było to nowo wybudowane skrzydło baraku, obok wartowni, w którym więźniowie spędzali 1-3 dni na widzeniu z krewnymi. Skazańcy, którzy mieli widzenie dostawali nowe ubranie, byli umyci i ostrzyżeni. Władze chciały zachować pozory, że obóz jest miejscem zwyczajnej pracy i nikomu nie dzieje się w nim krzywda. Osoby zaś które przychodziły na widzenie musiały podpisać kartkę z oświadczeniem, że nie będą mówić o niczym, co tam widziały. Rzadko udawało się więźniom dostać prawo do widzenia, ale jeśli komuś się udało, wszyscy cieszyli się jego szczęściem. Zdarzyło się nawet, że jeden z więźniów dostał list od żony, w którym informowała o narodzinach dziecka, które zostało poczęte w czasie widzenia. Wszyscy bardzo się cieszyli.

Zmartwychwstanie
Każdy więzień marzy o pobycie w szpitalu, który wiąże się ze spaniem w czystej pościeli, odpoczynkiem od pracy, powrotem, choć na chwilę, do normalności. Któregoś dnia Gustaw, po tym jak na mrozie zdejmuje koszule i dostaje wysokiej gorączki, trafia do szpitala. Przez pięć dni był w gorączce. Czuł wówczas nienawiść do ludzi i swoją wielką samotność. Po tych dniach, gdy odzyskał siły, zaczął rozmawiać ze swoimi sąsiadami.

Był wśród nich Michaił Stiepanowicz, aktor, który dostał wyrok za przesadne zaakcentowanie w jednym z filmów szlachetności jednego z bojarów Iwana Groźnego. Wierzył jednak w ustrój i był przekonany, że zasłużył na karę. Siostra Jewgienija Fiodorowna, która obsługiwała salę Gustawa wyszła w więzieniu za lekarza, Jegorowa. Ich uczucie oparte było na wspólnej przeszłości więźniów i wzajemnym szacunku. Gustaw jednak uważał, że w tym związku jest coś dziwnego i nie przetrwa długo, gdyż lekarz po pracy wychodził z obozu, a jego żona, wciąż więźniarka, w nim zostawała. Miesiąc po wyjściu ze szpitala autor odwiedził Jewgieniję Fiodorwnę i zastał u niej studenta Jarosława R.

Pod koniec lata R. Został wezwany na etap do obozów peczorskich (najprawdopodobniej był w tym udział zazdrosnego Jegorowa). Wówczas Fiodorowna zgłosiła się również na jakikolwiek etap. Jej prośba została odrzucona, ale Jegorow przestał przychodzić do żony. Jewgienija Fiodorowna zmarła w styczniu 1942 roku podczas porodu.

Wychodnoj dień
Zgodnie z przepisami obozowymi, więźniowie, po wyrobieniu odpowiedniej normy pracy, mieli prawo do jednego dnia wolnego. Gdy skazańcy dowiadują się o nim dzień wcześniej, stają się dla siebie mili i serdeczni. Każdy tego dnia robi to, co zechce. Rano jest rewizja, następnie porządkowanie baraków, a później każdy już ma czas na wypoczynek. Gustaw tego dnia postanawia odwiedzić baraki, w których przebywają jego znajomi.

W baraku „lesorubów” stary Kozak Pamfiłow czyta głośno listy, które dostał od syna. Jednak wszystkie listy są stare, mężczyzna nawet podrabia w nich daty na nowsze, aby mieć złudzenie, że syn o nim pamięta. Jednak któregoś dnia, gdy dostaje list od syna, z którego wynika jasno, że syn przeszedł na wiarę socjalistyczną, usprawiedliwia nawet zamknięcie ojca, Pamfiłow rozumie wreszcie, że stracił syna i pali wszystkie jego listy. W kwietniu przez Jercewo przeszedł transport oficerów i żołnierzy sowieckich. Był wśród nich syn Pamfiłowa. Dochodzi do pojednania ojca z synem.

Wieczorem autor wraca do swojego baraku, a tam wszyscy słuchają opowieści Fina – Rusto Karinena o jego próbie ucieczki z obozu. Mężczyźnie udało się uciec i ukrywać przez kilka dni, ale po jakimś czasie błądzenia chłopi z okolicznej wsi przyprowadzają go do obozu, gdzie zostaje surowo ukarany. Karinen mówi, że z obozu nie ma ucieczki. Więźniowie kładą się spać ze słowami na ustach, że następnego dnia trzeba iść do pracy.

CZĘŚĆ DRUGA
Głód
Kobiety w obozie znacznie gorzej znosiły głód fizyczny i seksualny niż mężczyźni. W obozie nikt nie potępia chłopca, który, by polepszyć swój byt, zostaje kochankiem starej lekarki, ale kobieta, która oddaje się z głodu odrażającemu starcowi jest prostytutką. Taka jest moralność obozowa.

Autor opowiada historię młodej Polki, która przybyła do Jercewa w styczniu 1941 roku. Była bardzo ładna i „urkowie” od razu wysoko ja ocenili. Dziewczyna jednak była bardzo dumna i wyniosła, nie pozwalała mężczyznom zbliżać się do siebie. Gustaw założył się z inżynierem Polenko, że dziewczyna nie ulegnie nikomu. Jednak okazuje się już miesiąc później, że Gustaw zakład przegrywa. Odtąd dziewczyna zupełnie się zmienia, kto chce, ten ją ma.

W obozie była także śpiewaczka Tania, która również długo była niedostępna. Miała pecha jednak spodobać się „urce” Wani, który posłał ją do najcięższej pracy i po dwóch tygodniach kobieta już była jego.

Gustaw poznaje profesora Lazarowicza i jego żonę Olgę. Profesor opowiadał Gustawowi wiele o literaturze, stał się dla niego kimś w rodzaju nauczyciela. Jednak w marcu 1941 roku profesora odesłano etapem do Mostowicy. W Jercewie zaś zaczął panować straszny głód. Olga niedługo otrzymuje wiadomość, że jej mąż z głodu popadł w obłęd, nie myje się, nie wychodzi z Trupiarni, żebrze o jedzenie.

Krzyki nocne
Po pracy więźniowie mieli kilka godzin wytchnienia. Najczęściej leżą wtedy na swoich pryczach, popadając w stan swoistego odrętwienia. Więźniowie bardzo boją się śmierci, boją się, że przyjdzie ona po nich niespodziewanie, we śnie, że nie będą na nią gotowi. Boją się też anonimowości, z jaką traktuje się umarłych. Rodziny nie wiedzą nawet, kiedy umarł ich krewny i gdzie jest pochowany. W nocy słychać krzyki więźniów, modlących się, wymawiających imiona rodziny.

Zapiski z martwego domu
Któregoś wieczoru w obozie pojawia się afisz, zapowiadający seans kinowy filmu „Wielki walc w baraku” „chudożestwiennoj samodiejatielnosti”. Mieści się w nim także biblioteka, gdzie więźniowie mogą wypożyczyć książki. Biblioteka opiekuje się Kunin. Więźniowie bardzo cieszą się z powodu seansu. Zbierają się w baraku, zachowują bardzo kulturalnie.

Obok Gustawa siedzi Natalia Lwowna. Film bardzo wzrusza wszystkich, pokazuje piękne suknie, przepych, są w nim sentymentalne melodie. Gustaw z trudem tłumi łzy. Film rozbudza wśród więźniów tęsknotę za wolnością. Po filmie Gustaw zauważa, że Natalia Lwowna płacze. Kobieta mówi, że nic się nie zmienia, że to wszystko już było przed laty, co jest teraz w obozie. Ta myśl jest dla niej najgorsza. Mówi, że od wieków mieszkają w martwym domu. Później daje autorowi „Zapiski z martwego domu” Dostojewskiego. Gustaw, czytając książkę, zaczyna rozumieć, co Lwowna miała na myśli. Zaczyna też myśleć o samobójstwie. Książka przyprawia go o czarne myśli, jednak nie może się od niej uwolnić.

W obozie trwają w tym czasie przygotowania do przedstawienia, w którym mają wystąpić śpiewaczka Tania, Wsjewołod i Lejman. Wsjewołod zabawia więźniów w baraku opowieściami ze swej przeszłości, a także urządza im cyrk. Odbywa się przedstawienie. Rozpoczyna Tania, która zostaje wygwizdana przez „lesorobów”, później swe sztuczki pokazuje Wsjewołod, zbierając wielkie brawa, na końcu na skrzypcach gra Lejman.

W parę tygodni po przedstawieniu w obozie gruchnęła wieść, że Natalia Lwowna usiłowała popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły.

Na tyłach otieczestwiennoj wojny
Partia szachów. Wybuch wojny polsko – niemieckiej pociąga za sobą zmiany w życiu autora. Zaczyna pracować w nowo utworzonej brygadzie przy sianokosach. Wiadomość o wojnie wzbudza lęk wśród administracji obozowej i przynosi nadzieję skazanym. Pakt Sikorski – Majski wpływa na losy Polaków, którzy na jego mocy podlegają amnestii. Władze obozowe zaczynają także lepiej traktować Polaków.

W pierwszych dniach lipca 1941 roku Gustaw gra w szachy w baraku technicznym ze znajomymi. W nocy do baraku wchodzi pijany więzień i mówi: „Ciekawe byłoby usłyszeć, ile naszych samolotów strącili Niemcy!”. Po jakimś czasie zostaje zabrany przez dwóch oficerów z Trzeciego oddziału i zastrzelony.

Sianokosy
Więźniowie są zadowoleni z pracy przy sianokosach, jest ona lżejsza niż w lesie. Jednak Gustaw zaczyna chorować na cyngę, jest z nim coraz gorzej. W ciężkich chwilach pomaga mu Machapetian, Ormianin. Któregoś dnia Gustaw dowiaduje się od jednego z więźniów, że Machapetian donosi na niego. Sugeruje władzom zatrzymanie go w obozie i przewiezienie do Moskwy później jako szpiega.

Męka za wiarę
Po koniec listopada autor jest już w tak złej kondycji, że postanawia rozpocząć głodówkę protestacyjną. Nie wierzy w zwolnienie, dlatego namawia innych Polaków, aby się do niego przyłączyli. Namawia w końcu 6 osób i 30 listopada rozpoczynają głodówkę, nie wychodzą też do pracy. Zostają zamknięci w izolatorze. Obok nich znajdują się trzy siostry zakonne, które odmówiły służby szatanowi. Gustaw codziennie otrzymuje porcję jedzenia, ale kontynuuje głodówkę.

Po kilku dniach całe jego ciało zaczyna puchnąć. Polacy zostają przeniesieni wreszcie do szpitala, a zakonnice rozstrzelane. Polacy kontynuują jednak głodówkę, aż w końcu ósmego dnia zastają zaprowadzeni na wartownie, a tam podpisują depeszę do polskiego ambasadora. Trafiają znów do szpitala. Życie ratuje im polski lekarz, robiąc zastrzyki z mleka. Gustaw czuje dumę, że osiągnął swój cel.

Trupiarnia
Po pięciu dniach w szpitalu Gustaw zostaje skierowany do Trupiarni. Spotyka tam Dimkę. Wspólnie obserwują wegetujących towarzyszy, czują do nich odrazę. Nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Gustaw obchodzi je z Polakami, z którymi prowadził protest. Podczas kolacji wigilijnej B. opowiada swą historię.

Opowiadanie B.
Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej B. obudzono którejś nocy i zaprowadzono do kancelarii NKWD. Zmuszano go do podpisania aktu oskarżenia o podwójną zdradę Związku Sowieckiego. Mężczyzna nie zgodził się podpisać i został zamknięty w izolatce. Po wielu tygodniach śledztwa ponownie wezwano go do siedziby NKWD, a on po raz kolejny odmówił podpisania oskarżenia i został pobity.

Gdy siedział zamknięty w celi, widział więźniów wyprowadzanych na rozstrzelanie. W sierpniu, na mocy sojuszu sowiecko-polskiego przewieziono go do Drugiej Aleksiejewki. Polacy, którzy byli tam przetrzymywani, zażądali wypuszczenia ich z obozu na mocy amnestii. Wszystkich, oprócz niego, wywieziono do Kruglicy, B. zaś wylądował w Jarcewie.

W styczniu z Gustawem jest coraz gorzej, puchnie na całym ciele, majaczy w gorączce. Całe dnie leżał na pryczy, śniła mu się nieustannie rodzina i budził się z płaczem.

Ural 1942
19 stycznia 1942 roku podoficer Trzeciego Oddziału przypomniał sobie wreszcie o Gustawie. Nazajutrz autor, po pożegnaniu z Dimką i Olgą, opuszcza obóz. Dociera do Wołogdy, ma nadzieje, że uda mu się dołączyć do oddziałów wojska polskiego. Po drodze kupuje notes i zaczyna spisywać swoje wspomnienia. Odwiedza rodzinę generała Krugłowowa, znajomego z obozu. Dociera wreszcie do Kazachstanu. 12 marca udaje mu się dostać do dziewiątego pułku artylerii lekkiej, z którym 2 kwietnia zostaje ewakuowany do Persji.

Epilog: Upadek Paryża
Gustaw przypomina sobie dzień z witebskiego więzienia, gdy dowiedziano się o upadku Paryża. Wszyscy stracili wówczas nadzieję. W roku 1945 spotyka w Rzymie mężczyzna, który wtedy w więzieniu przekazał im te wiadomość. Mężczyzna opowiada, jak w obozie dostał propozycję ocalenia swojego życia przez złożenie donosu na czterech Niemców. Złożył donos. Bardzo chciał opowiedzieć tę historię komuś z obozu, aby usłyszeć z jego ust: „Rozumiem”. Gustaw jednak nie mówi tego, czego oczekiwał mężczyzna. Ten wychodzi i znika w tłumie.