Wyznania zaczyna słowami „Nie jestem młody”. Taka wypowiedź w ustach dwudziestolatka brzmi jak oksymoron. Jednak podmiot liryczny od razu dodaje:
„niech was smukłość mego ciała
nie zwodzi
ani tkliwa biel szyi
ani jasność otwartego czoła
ani puch nad słodką wargą
ni śmiech cherubiński
ni krok elastyczny”.
Chociaż jego ciało jest młode, doświadczony okrucieństwem wojny młody mężczyzna czuje się jak starzec. Wyzbył się młodzieńczej naiwności, prostoty, radości życia. Widział i przeżył zbyt wiele, by móc z beztroską spoglądać w przyszłość.
W ocenie samego siebie podmiot liryczny jest bardzo surowy. Nie próbuje się tłumaczyć, wybielić, usprawiedliwić. Nie szafuje eufemizmami. Mówi prawdę: „jestem mordercą”. Choć udało mu się ocaleć, przeżyć wojnę, nie potrafi zapomnieć tego co się wydarzyło. Jego ręce są splamione krwią ofiar, które zamordował. Ta krew, dowód zbrodni, zdaje się podmiotowi lirycznemu stale obecna – niezmywalna, gdyż stale obecna w jego pamięci, nie dająca się wymazać.
Podmiot liryczny użala się nad sobą, stąd tytuł i forma wiersza, nawiązujące do średniowiecznych utworów wyrażających smutek, żal i rozpacz za tym, co się utraciło. Podmiot liryczny wiersza Różewicza utracił to, co miał najcenniejszego – własne człowieczeństwo. Mówi o sobie „okaleczony”. Okaleczony przez wojnę musiał dopuszczać się zbrodni, zamiast poznawać dorobek kultury narodów, brał udział w ich cywilizacyjnej klęsce. Nie mógł kontemplować przyrody, zachwycać się otaczającym go światem. Wszystko przesłaniała wojna, wypaczyła wartości, w które wcześniej wierzono:
„Okaleczony nie widziałem
ani nieba ani róży
ptaka gniazda drzewa
świętego Franciszka
Achillesa i Hektora
Przez sześć lat
buchał z nozdrza opar krwi”.
Ostatnie trzy wersy wiersza stanowią anty-credo wiary chrześcijańskiej. Wojna pozbawiła ludzi wiary w miłosierdzie, sprawiedliwość i miłość bliźniego. Dlatego podmiot liryczny wyznaje:
„Nie wierzę w przemianę wody w wino
nie wierzę w grzechów odpuszczenie
nie wierzę w ciała zmartwychwstanie”.
Wiersz ma formę monologu. Podmiot liryczny zwraca się do wszystkich, którzy mogą słuchać, z prośbą o wysłuchanie. Niczym oskarżony stojący przed obliczem sędziego zwraca się do mających wydać na niego wyrok kapłanów, nauczycieli, sędziów, artystów, szewców, lekarzy, referentów, a także do samego Boga. Pragnie się przed nimi „wyspowiadać”, podzielić tym, co dręczy jego duszę.
Wyznania zaczyna słowami „Nie jestem młody”. Taka wypowiedź w ustach dwudziestolatka brzmi jak oksymoron. Jednak podmiot liryczny od razu dodaje:
„niech was smukłość mego ciała
nie zwodzi
ani tkliwa biel szyi
ani jasność otwartego czoła
ani puch nad słodką wargą
ni śmiech cherubiński
ni krok elastyczny”.
Chociaż jego ciało jest młode, doświadczony okrucieństwem wojny młody mężczyzna czuje się jak starzec. Wyzbył się młodzieńczej naiwności, prostoty, radości życia. Widział i przeżył zbyt wiele, by móc z beztroską spoglądać w przyszłość.
W ocenie samego siebie podmiot liryczny jest bardzo surowy. Nie próbuje się tłumaczyć, wybielić, usprawiedliwić. Nie szafuje eufemizmami. Mówi prawdę: „jestem mordercą”. Choć udało mu się ocaleć, przeżyć wojnę, nie potrafi zapomnieć tego co się wydarzyło. Jego ręce są splamione krwią ofiar, które zamordował. Ta krew, dowód zbrodni, zdaje się podmiotowi lirycznemu stale obecna – niezmywalna, gdyż stale obecna w jego pamięci, nie dająca się wymazać.
Podmiot liryczny użala się nad sobą, stąd tytuł i forma wiersza, nawiązujące do średniowiecznych utworów wyrażających smutek, żal i rozpacz za tym, co się utraciło. Podmiot liryczny wiersza Różewicza utracił to, co miał najcenniejszego – własne człowieczeństwo. Mówi o sobie „okaleczony”. Okaleczony przez wojnę musiał dopuszczać się zbrodni, zamiast poznawać dorobek kultury narodów, brał udział w ich cywilizacyjnej klęsce. Nie mógł kontemplować przyrody, zachwycać się otaczającym go światem. Wszystko przesłaniała wojna, wypaczyła wartości, w które wcześniej wierzono:
„Okaleczony nie widziałem
ani nieba ani róży
ptaka gniazda drzewa
świętego Franciszka
Achillesa i Hektora
Przez sześć lat
buchał z nozdrza opar krwi”.
Ostatnie trzy wersy wiersza stanowią anty-credo wiary chrześcijańskiej. Wojna pozbawiła ludzi wiary w miłosierdzie, sprawiedliwość i miłość bliźniego. Dlatego podmiot liryczny wyznaje:
„Nie wierzę w przemianę wody w wino
nie wierzę w grzechów odpuszczenie
nie wierzę w ciała zmartwychwstanie”.