Bohater leży na łóżku i przygląda się swojej ręce, jakby widział ją po raz pierwszy w życiu i odkrywał jej działanie. Po krótkim monologu odwraca się do ściany. Do pokoju wchodzi matka i ojciec bohatera. Rodzice traktują go jak dziecko, chociaż są świadomi, że ma on już czterdzieści lat. Ojciec upomina go, ponieważ wyjadał cukier z cukiernicy matki. Głos sekretarki, dobiegający spod kołdry, przypomina Bohaterowi o spotkaniu i nazywa go dyrektorem. Bohater przyznaje, że w Wielki Piątek roku 1926 zjadł kiełbasę. Opowiada także, że podtruwał babcię strychniną, którą podawał jej przez dziesięć lat w biszkoptach, a jeszcze zanim skończył pięć lat chciał zabić swojego ojca. Rodzice Bohatera opuszczają scenę. Chór Starców śpiewa kołysankę, która usypia Bohatera.
Głos spod kołdry informuje, że księżna Monako urodziła ośmioraczki. Do pokoju wchodzi Olga, kobieta w średnim wieku. Nazywa Bohatera Henrykiem i czyni mu wyrzuty, że piętnaście lat temu zostawił ją, mówiąc, że wychodzi na chwilę po papierosy. Po jej wyjściu Bohater czyta w gazecie artykuł o butelkach i oszukiwaniu klientów, którym nalewa się piwo do kufli tak, iż jest w nich więcej piany, niż przewiduje to norma. Chór Starców zauważa, że to nie ma żadnego znaczenia. Krytykują Bohatera, a jeden z Chóru mówi, że to teatr na miarę czasów, w jakich się znaleźli.
Przychodzi Wujek Bohatera, starszy pan z wąsami i w kapeluszu. Odwiedza go przy okazji, ponieważ udał się na pielgrzymkę do klasztoru. Mężczyźni nie widzieli się już dwadzieścia pięć lat. Wujek nazywa Bohatera Stasiem, Władziem, Kaziem, Piotrusiem. Bohater nalewa mu do miski wodę, by starszy pan mógł wymoczyć nogi. Mężczyźni rozmawiają o rodzinie, Wuj bezskutecznie próbuje namówić Bohatera do powrotu do domu. Bohater opowiada o swojej przeszłości: wyjeździe do Paryża, o klaskaniu, tak jak klaskali wówczas inni. Zwierza się Wujowi, opowiada o tym, że czuje się pusty, wypalony.
Po odejściu Wujka przychodzą Gość w cyklistówce i Gość w kapeluszu, którzy mierzą Bohatera i jego pokój. Gość w cyklistówce czyta na głos biografię Bohatera, która stanowi chaotyczną mieszankę danych i wspomnień bez większego znaczenia. Bohater urodził się w 1920 roku, w 1938 był w hotelu, gdzie użył narzuty łóżka do wyczyszczenia butów. Po wyjściu obu Gości pojawia się Pan z przedziałkiem. Mężczyzna zachowuje się jak pies, Bohater nazywa go Bobikiem. Przychodzi też Gruby, właściciel Bobika. Gruby nakłania "psa" do pokazywania sztuczek i odsprzedaje go Bohaterowi. Bohater zamawia dla siebie i Pana z przedziałkiem dwie kawy, a otoczenie nabiera wyglądu kawiarni. Mężczyźni przy kawie oglądają swoje dłonie. Bohater ma plamy krwi na swoich, a kiedy temat ich rozmowy zaczyna dotyczyć wojny, Bohater wpada w gniew i przegania Pana z przedziałkiem. Ten znów przybiera formę psa i kontynuuje picie kawy.
Do pokoju wchodzą dwie kobiety, które rozmawiają ze sobą. Jedna z nich nazywa Pana z przedziałkiem swoim mężem i razem z nim kobiety wychodzą. W międzyczasie Chór Starców recytuje różne słowa w kolejności alfabetycznej. Bohater poszukuje czegoś w swoim pokoju, po chwili odnajduje sznur, który zakłada na szyję. Nie może znaleźć żadnego gwoździa na ścianie, więc chowa się do szafy. Po jakimś czasie wychodzi i mówi "sami się wieszajcie". Wraca na łóżko i je śniadanie.
Wchodzi Tłusta Kobieta, nazywa Bohatera "Panem Wackiem". Przypomina, że dwadzieścia pięć lat temu Bohater podglądał ją. Bohater w tym czasie czyta listy, pierwszy skierowany do Janka od Zosi z podziękowaniem za bombonierę, drugi skierowany do Zdzisława od ojca, pełen wyrzutów, trzeci to gratulacje z okazji srebrnego wesela kuzynów, datowany na rok 1902. Bohater i Tłusta kobieta wychodzą. Po jakimś czasie oboje wracają, a Tłusta kobieta znowu wspomina o tym, jak Bohater, nazywany tym razem "Panem Jurkiem" i "Panem Dzidkiem", podglądał ją wiele lat temu. Bohater wpada we wściekłość i obraża ją.
Przybywa Żywa pani i rozmawia z Tłustą kobietą o modzie. W końcu obie postaci wychodzą. Bohater czyta gazetę. Chór Starców każe mu coś czynić, nie daje mu spokoju, wiec Bohater zabija ich kuchennym nożem. Jest wzburzony, krąży po pokoju i wygłasza krótki monolog na temat swojego pokolenia.
Wchodzi młoda i ładna Dziewczyna, otoczenie znów nabiera cech kawiarni. Siada przy stoliku, zamawia kawę i ciastko, przegląda gazety. Jest Niemką. Bohater tłumaczy jej, że nie jest w kawiarni. Próbuje jej opowiedzieć o wojnie, wie, że Polacy i Niemcy muszą się pogodzić. Mówi jej, że to w niej tkwi nadzieja na lepsze jutro. Dziewczyna nic nie rozumie. Z megafonów dobiegają niemieckie okrzyki, Bohater natychmiast reaguje na komendy, ale Dziewczyna ich nie słyszy. Wychodzi z pokoju, pozostawiając jabłko na stole.
Wchodzi Nauczyciel. Bohater będzie zdawał maturę, dołącza do niego też jeden z Chóru. Nagle przychodzi Sekretarka i każe Bohaterowi podpisać różne dokumenty. Nazywa go dyrektorem i przypomina, że jakiś Dziennikarz chce przeprowadzić z nim wywiad. Nauczyciel wychodzi, kiedy Bohater nie zgadza się, by pożyczyć mu sto złotych. Sekretarka kładzie się do łóżka bohatera, a przez pokój przechodzi szereg osób. Ojciec opowiada o procesie rozmnażania.
Kiedy Sekretarka budzi się, wdaje się z Bohaterem w rozmowę o jego dzieciństwie. Ojciec Bohatera był zwykłym człowiekiem, urzędnikiem z małego miasteczka. Jako dziecko Bohater miał wielkie plany i marzenia, ale z czasem porzucał je. Bohater zasypia. Chór Starców recytuje "Odę do młodości", ale Sekretarka wygania ich. Przez pokój przechodzą kolejni ludzie. Dziennikarz budzi Bohatera i zadaje mu różne pytania, na które Bohater udziela dziwacznych, wymijających odpowiedzi, często też mówi, że nie zna odpowiedzi. Dziennikarz jest rozczarowany, mówi, że nie dowiedział się zbyt wiele od niego, na co Bohater mówi, że Dziennikarz przyszedł za późno. Dziennikarz wychodzi.