Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Wilk, psy i ludzie - streszczenie

Na początku narrator opisuje przyrodę nadnarwiańskich lasów oraz zwierzęta je zamieszkujące. Opisuje życie zwierząt jako ciągłą walkę jednych z drugimi o pożywienie i przetrwanie. Pod lasem mieszkał Szymon strzelec, który doskonale znał obyczaje zwierząt zamieszkujących las, wiedział, ile jest sztuk danego gatunku. Były zwierzęta w lesie, które zdołały wiele razy ujść przed jego strzałem, im Szymon przypisywał nadprzyrodzone zdolności. Był kiedyś zając i dzik, które ciągle mu umykały.

Najciekawsza jest jednak historia pewnego wilka. Przed siedmiu laty nad Narew przybyło stado wilków, liczące trzynaście sztuk. Któregoś dnia z innymi strzelcami urządzili na nie polowanie. Do Szymona zbliżyło się kilka wilków. Z przodu szedł jeden, największy, prosto na strzelca. Był nieulękły, nie przestraszył się nawet odgłosu strzelby. Gdy Szymon strzelił celując prosto w wilka, chybił. Ten odszedł w stronę boru, a Szymon doszedł do wniosku, że musiał to być wilkołak. Pewnego dnia, gdy zima była już sroga, w dzień Świętego Błażeja, Szymon odwiedził w chacie sołtysa Mateusza. Zabawił tam do późnego wieczora, ale choć sołtys zapraszał, żeby został na noc, Szymon poszedł do domu. Śnieg zaczął padać coraz gęstszy i strzelec zgubił drogę. Ciągle szedł w złym kierunku, już myślał, że jakiś diabeł go opętał. Postanowił więc nie kusić złego i przeczekać w jakimś jarze do poranka.

Usiadł pod gruszą i gdy chciał się zdrzemnąć, wtem zobaczył przed sobą wilki. Wziął strzelbę na plecy i wszedł na drzewo. Zaczął liczyć świecące w ciemności oczy i wyszło, że wilków jest pięć. Szczęśliwym trafem nabojów tez miał w strzelbie pięć sztuk, wystrzelił więc w kierunku wilka. Wilk się przewrócił, a towarzysze zaczęły go szarpać i tarmosić. Później zaczęły podgryzać pień drzewa, na którym siedział Szymon. Wypogodziło się, śnieg błyszczał i oświetlał okolicę. Teraz strzelec lepiej mógł zobaczyć wilki. Wziął na cel największego i wypalił. Ten odwrócił wtedy na Szymona swe ślepia i mężczyzna poznał od razu, że to wilkołak, do którego już kiedyś strzelał. Puścił się w stronę wąwozu, a za nim pozostałe wilki, jak za przywódcą. Szymon odchorował całą tę przygodę, na szczęście było to jego ostatnie spotkanie z wilkołakiem.

Młody chłopak, Wicek Soboń trafił któregoś dnia w lesie na małego wilczka. Wziął go ze sobą i chciał sprzedać. Szymon od razu poznał, że jest to młode wilkołaka. Ale kupił go nauczyciel ze wsi, który jest tez narratorem tej opowieści. Wilczek rósł, jego pan nazwał go Buta, co po sanskrycku znaczyło „istota żywa”. Wilczek lubił bawić się z małymi pieskami, ale czym bardziej podrastał, tym stawał się bardziej agresywny wobec psów, gdyż taka była jego natura i po jakimś czasie wszystkie psy uciekały na jego widok.

Ludzie we wsi nie lubili wilka. Dziwili się, że nauczyciel go hoduje. Nie lubił go także strzelec Szymon i ciągle radził, by się go pozbyć, bo będzie nieszczęście. Któregoś dnia Buta, leżąc przy domu w klombie, usłyszał kaczki pasące się niedaleko. Mimo, że był dobrze karmiony, odezwał się w nim instynkt drapieżnika. Wieczorem zaczaił się przy gościńcu, porwał i zjadł jedną z kaczek. Służąca we dworze początkowo nic nie zauważyła, dopiero następnego dnia przy liczeniu inwentarza okazało się, że nie ma jednej kaczki. Winę zwalono na Bartka, pastucha świń, gdyż nie był on zbyt rozgarnięty i na wszystko przytakiwał. Ekonom wyrzucił chłopaka z pracy. Jednak porwania kaczek nadal się powtarzały. Jagna, służąca poszła szukać śladów i po kaczych piórach i wydeptanej ścieżce trafiła do wilka. Ludzie jeszcze bardziej znienawidzili Butę. Rozgorzała prawdziwa kampania we wsi przeciwko niemu. Ale nauczyciel przywiązał go z drugiej strony domu na łańcuchu i sprawa przycichła.

Pewnego dnia, gdy Jagna pilnowała pasących się indyków, zasnęła. Indyki zaczęły wybiegać z ogrodzenia, dostrzegł to ekonom i kazał jednemu ze służących przepędzić ptactwo. Gdy indyki, wystraszone przez chłopaka zaczęły biegać, pech chciał, że jeden z nich dostał się wprost pod nos Buty. Wilk oczywiście go pożarł. Tego tylko brakowało ludziom we wsi. Naradzili się wraz z ekonomem, że trzeba otruć wilka. Gdy nauczyciel o tym usłyszał, zaczął kombinować, co zrobić, by uchronić swego podopiecznego. Wtedy przyszedł mu do głowy jego znajomy, Izydor Wywiałkiewicz.

Mieszkał on na ustroniu, z dala od świata i był bardzo usłużny i życzliwy. Nauczyciel od razu napisał do niego list z prośba, by do niego przyjechał i posłał go gońcem. Po kilku godzinach rzeczywiście nadjechał pan Izydor. Gdy nauczyciel opowiedział mu historię wilka, zgodził się go zabrać do siebie na jakiś czas. W gospodarstwie Izydora mieszkała jeszcze Kalasanta, która była tam gospodynią i wszystkim się zajmowała oraz chłopak Laksender (Aleksander), który nie wiadomo, czy był jej synem czy przybranym synem. Chłopak był dziki i całe dnie spędzał w lesie, od razu zaprzyjaźnił się z wilkiem. Przynosił mu codziennie świeże mięso z miasta, opiekował się nim. Któregoś dnia, gdy było już dość zimno, Laksender, który nadal chodził w tym samym ubraniu, co w lecie, poszedł do miasta po jedzenie dla wilka. W drodze powrotnej zaczął odczuwać różne bóle, więc zatrzymywał się co jakiś czas i do domu wrócił późno. Kalasanta nakrzyczała na niego, a chłopak, gdy poszedł zanieść wilkowi mięso do budy, poczuł się słabo i zasnął razem z nim. W nocy miał wysoką gorączkę, ale nikt o tym nie wiedział. Wilk przykrywał go swoim ciałem, aby chłopak nie zmarzł. Rano Izydor znalazł go w budzie i zaniósł do domu. Na trzeci dzień chłopak zmarł. Od tej pory mało kto przejmował się wilkiem. Buta sam musiał zaopatrywać się w jedzenie. Był już jednak oswojony, więc nie kradł go ludziom. Chodził do dzierżawcy Wojeckiego, który zawsze sowicie go karmił.

Jednak chłopi z gospodarstwa dzierżawcy nie lubili wilka, płoszyli go i rzucali w niego kamieniami. Któregoś dnia wilk tak odprawiony prawie umierał już z głodu. Wtedy zobaczył przed sobą prosiaka. Był tak głodny, że musiał go zjeść. Spostrzegła to wyrobnica, która była właścicielką prosiaka i zaczęła wołać: „Wilki! Wilki!”. Wybiegli chłopi z widłami, cepami i zabili Butę, który nawet przed nimi nie uciekał, gdyż był przyzwyczajony do ludzi.

Utwór kończy się słowami: „Zginął za to, że był głodny. Bo też zwykle z tej przyczyny walczy się i umiera na świecie. Ktoś zawsze jest głodny czegoś, aby... istniał”.