Dzięki podróżom do niezwykłych miejsc, Gulliver miał okazję spojrzeć na świat z różnych perspektyw. U Liliputów był wielkoludem – czuł się jak w klatce, wyostrzyły się jego zmysły, poczuł swoją siłę. U olbrzymów odczuwał strach i brak swobody. Był zabawką w ich rękach. Na własnej skórze mógł poczuć kruchość życia – wielkolud mógł zabić go jednym palcem. Stał się słabym człowiekiem, który w każdej chwili mógł zginąć. U Laputów przekonał się, że nie mądrość jest najważniejsza, mieszkańcy Balnibarbi nauczyli go szanować wynalazki i reformy, ale też nie poddawać się wszystkiemu od razu. „Świat na opak”, w którym wylądował na koniec, dał mu do myślenia na temat ludzi, ich instynktów, cywilizacji, kondycji w świecie.
Wyprawy i poznane światy doprowadziły do smutnej konkluzji – cywilizacja ze wszystkimi swymi wynalazkami (prawem, kulturą, nauką, moralnością) niszczy człowieka i jego człowieczeństwo.
Ten pesymistyczny i gorzki obraz ludzkiego świata i życia wyłaniający się z powieści Swifta uległ zatarciu ze względu na liczne przeróbki utworu, mające na celu jego dostosowanie do młodego odbiorcy. W licznych adaptacjach Gulliver został pozbawiony swego krytycznego spojrzenia na ludzkość, a staje się zaledwie zwyczajnym podróżnikiem stworzonym w wyobraźni autora.