Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Nasza mama czarodziejka - streszczenie

Książka Papuzińskiej zawiera kilka opowiadać. W jednym z nich w pewnym mieście pojawia się wielkolud, który zagarnia dla siebie cały park i nikomu nie pozwala do niego wchodzić. Tytułowa mama czarodziejka któregoś dnia postanowiła jakoś się z nim rozprawić, lecz gdy przyszła do parku, nagle zauważyła, że kurtka wielkoluda jest dziurawa. Zaszywając tę dziurę, przypadkowo go ukuła wtedy stała się rzecz niesłychana – potwór nagle zmalał, przemieniając się w zwykłego małego chłopca. Tak naprawdę to, że był olbrzymem, było jedynie karą za to, że był nadęty, zarozumiały i niegrzeczny.

W następnym rozdziale mama czarodziejka ratuje księżyc, który zanadto zbliżył się do miasta i uszkodził swój rożek o wieżę. Bohaterka skleja naderwany rożek kawałkami ciasta i skórkami cytrynowymi, upominając jednak księżyc, by wystrzegał się takich nieostrożności.

Któregoś dnia cała rodzina mamy wybrała się na wycieczkę kutrem rybackim, ale – jak się okazało – mogła zagrozić im czarna chmurka, dlatego mama czarodziejka poprosiła rybaków, by złowili ją w swoje sieci. Gdy to uczynili, bohaterka solidnie uprała małą chmurkę, która teraz, jako śnieżnobiały obłoczek, powróciła na swoje miejsce na niebie i nie stanowiła już żadnego zagrożenia.

Raz zdarzyło się, że do Makowic przybył dinozaur, który wzbudził tak wielki strach mieszkańców, że postanowili go zabić. Mama czarodziejka jednak uratowała dinozaura, a potem ugościła go w swoim domu. Dinozaur przebywał u niej aż do momentu, gdy przyrodnicy zabrali go do zoo w Warszawie.

Kiedy rodzina przebywała na wakacjach na wsi, mama odnalazła cień „skradziony” sośnie – jak się okazało, przylepił się do połamanego koszyka babci Grzelakowej. Innym zaś razem, wykorzystując czarodziejską popielniczkę, mama powiększyła w cudowny sposób drewnianą ciężarówkę. Dzięki temu chłopcy mogli przejechać się prawdziwym samochodem, o czym zawsze marzyli. Kolejnym czarodziejskim zaklęciem mama ratuje też przed zawaleniem się w czasie burzy starą dzwonnicę. W tym celu wykorzystuje zrobioną pospiesznie na drutach siatkę.

W ostatnim opowiadaniu opisany jest dzień imienin mamy, która zapragnęła odbyć lot nad miasteczkiem. Nagle więc z tapczanu wyleciały wszystkie poduszki i zabrały mamę czarodziejkę, trójkę jej dzieci i dotychczas niewierzącego w czary tatę na podniebną przejażdżkę. Gdy wrócili z podniebnej wyprawy, wyszło na jaw, że za magiczną sztuczką stał najstarszy z braci, który wypełnił poduszki helem z baloników. Mimo to tato uwierzył w magię i odprawiane w jego domu tajemnicze czary.