W następnym rozdziale mama czarodziejka ratuje księżyc, który zanadto zbliżył się do miasta i uszkodził swój rożek o wieżę. Bohaterka skleja naderwany rożek kawałkami ciasta i skórkami cytrynowymi, upominając jednak księżyc, by wystrzegał się takich nieostrożności.
Któregoś dnia cała rodzina mamy wybrała się na wycieczkę kutrem rybackim, ale – jak się okazało – mogła zagrozić im czarna chmurka, dlatego mama czarodziejka poprosiła rybaków, by złowili ją w swoje sieci. Gdy to uczynili, bohaterka solidnie uprała małą chmurkę, która teraz, jako śnieżnobiały obłoczek, powróciła na swoje miejsce na niebie i nie stanowiła już żadnego zagrożenia.
Raz zdarzyło się, że do Makowic przybył dinozaur, który wzbudził tak wielki strach mieszkańców, że postanowili go zabić. Mama czarodziejka jednak uratowała dinozaura, a potem ugościła go w swoim domu. Dinozaur przebywał u niej aż do momentu, gdy przyrodnicy zabrali go do zoo w Warszawie.
Kiedy rodzina przebywała na wakacjach na wsi, mama odnalazła cień „skradziony” sośnie – jak się okazało, przylepił się do połamanego koszyka babci Grzelakowej. Innym zaś razem, wykorzystując czarodziejską popielniczkę, mama powiększyła w cudowny sposób drewnianą ciężarówkę. Dzięki temu chłopcy mogli przejechać się prawdziwym samochodem, o czym zawsze marzyli. Kolejnym czarodziejskim zaklęciem mama ratuje też przed zawaleniem się w czasie burzy starą dzwonnicę. W tym celu wykorzystuje zrobioną pospiesznie na drutach siatkę.
W ostatnim opowiadaniu opisany jest dzień imienin mamy, która zapragnęła odbyć lot nad miasteczkiem. Nagle więc z tapczanu wyleciały wszystkie poduszki i zabrały mamę czarodziejkę, trójkę jej dzieci i dotychczas niewierzącego w czary tatę na podniebną przejażdżkę. Gdy wrócili z podniebnej wyprawy, wyszło na jaw, że za magiczną sztuczką stał najstarszy z braci, który wypełnił poduszki helem z baloników. Mimo to tato uwierzył w magię i odprawiane w jego domu tajemnicze czary.