Ojciec Christiane nie mógł znaleźć sobie pracy, pracowała tylko matka. Przez to chodził całymi dniami sfrustrowany i wyżywał się na wszystkich. Bił córki i żonę z byle powodu. Christiane uczy się, że aby przeżyć w Berlinie, musi nauczyć się bezczelności i być pewną siebie. Dziewczyna opowiada, jak wyglądało jej dzieciństwo – zabawy na osiedlu z innymi dziećmi, ciągłe zakazy dozorców, przechytrzanie ich przez dzieciaki. Opowiada, jak dorabia w stajni w stadninie koni z siostrą, za co może czasem za darmo pojeździć na koniu. Ojciec coraz częściej bił rodzinę. Któregoś dnia pobił Christiane tak bardzo, że od tej pory wszystko się zmieniło. Matka przestała z nim rozmawiać. Przeprowadziła się na jakiś czas z córkami do koleżanki i powiedziała im, że zamierza się rozwieść. Później zaczęła się spotykać z kolegą ojca, Klausem. Wkrótce matka zamieszkała z Klausem i córkami w Rudow. Christiane przeszkadzała jego obecność, czuła, że stoi między nią a matką.
Gdy Christiane skończyła 12 lat, zaczęła interesować się chłopakami. Zaczęła też układać sobie włosy, nosiła dżinsy i buty na obcasach. Siostra Christiane przeniosła się do ojca. Christiane poczuła się jeszcze bardziej samotna. Także ją ojciec zaprosił na wycieczkę do Hiszpanii. Pojechała z nim po ukończeniu szkoły z bardzo dobrymi wynikami. Po wakacjach miała zacząć naukę w gimnazjum. Przez wycieczkę, która miała miejsce pod koniec wakacji, Christiane spóźniła się 2 tygodnie do szkoły. Nie mogła się zaaklimatyzować, w klasie utworzyły się już paczki, a ona nikogo nie znała. W jej klasie najbardziej lubiana była Kessi, wyglądała na starszą, była bardziej dojrzała, miała już też prawdziwy biust. Chodziła z super chłopakiem z równoległej klasy – Milanem. Marzeniem Christiane stało się zaprzyjaźnienie się z Kessi. Żeby zwrócić na siebie uwagę, zaczęła pyskować nauczycielom na lekcjach, chodziła na przerwie na papierosa. Kessi zaczęła z nią rozmawiać, a w końcu nawet zaprosiła Christiane do siebie po lekcjach. Dziewczyny piły piwo.
Kessi chodziła po lekcjach do „Haus der Mitte”, był to ośrodek młodzieżowy kościoła ewangelickiego z dyskoteką w piwnicy. Wpuszczano tam młodzież od 14 roku życia, ale Kessi wyglądała dorosło, więc mogła chodzić do klubu. Christiane udało się namówić mamę, żeby kupiła jej biustonosz, zaczęła się też malować. Któregoś dnia Kessi wzięła ją ze sobą do klubu. Poznała tam grupę, z którą przesiadywała Kessi, najbardziej spodobał się Christiane Piet, wyglądał na bardzo pewnego siebie. Wszyscy chłopcy z grupy wyglądali świetnie, nosili obcisłe dżinsy, buty na grubych podeszwach i haftowane kurtki dżinsowe. Wszyscy w grupie palili haszysz. Zaproponowali też Christiane, ale ona wiedziała, że to narkotyk i jest zabroniony, więc odmówiła. Ludzie z paczki imponowali Christiane, nie byli głośni, nie bili się. Byli bardzo spokojni i opanowani. Dziewczyny coraz częściej urywały się z lekcji. Któregoś dnia na dworcu metra spotkały Pieta i jego kolegę Kathiego. Christiane wykorzystała tę sytuację, żeby zaprosić ich do siebie. O tej porze nikogo nie było w domu. Wszyscy chętnie się zgodzili. Kupili tanie wino po drodze, bo nie było w domu alkoholu. Pili wino, słuchali muzyki i rozmawiali. Piet powiedział, że ma w domu trochę haszyszu i poszedł po niego. Tym razem Christiane też zapaliła. Poczuła się tylko lekko oszołomiona, ale nic poza tym. Piet i Kessi zaczęli się przytulać i wyszli do drugiego pokoju. Wtedy Kathi podszedł do Christiane i zaczął ją pieścić. Dziewczyna zerwała się z łóżka i podeszła do gramofonu. Nie czuła się jeszcze na to gotowa. Po chwili wszyscy wyszli i umówili się na popołudnie w klubie. Tym razem poszli do kina. Kathi w kinie znów zaczął dobierać się do Christiane. Dziewczynie się to nie spodobało i później go unikała. Jednak wszyscy chłopcy w paczce przyjęli do wiadomości, że Christiane nie czuje się jeszcze wystarczająco dojrzała do tych rzeczy i nikt już jej do niczego nie namawiał. Teraz Christiane chodziła codziennie do klubu i codziennie paliła haszysz. Jak nie paliła to piła wino albo piwo, ciągle chodziła odurzona. Zewnętrznie bardzo się zmieniła – bardzo schudła, policzki jej się zapadły. Ale jej te zmiany się podobały, zrobiła się dojrzalsza, bardziej upodobniła się do ludzi z paczki. Jakiś czas później Christiane po raz pierwszy wzięła lsd. W kolejce podziemnej poczuła działanie tabletki – ludzie wyglądali okropnie, słyszała przeraźliwy łoskot. W domu matka robiła jej wymówki, ale to już nic Christiane nie obchodziło. Teraz paczka była jej rodziną. Czuła się w niej przyjaźń i miłość. Każdy każdego, całował w usta na powitanie. Nigdy nie rozmawiali o problemach, tylko o haszyszu i muzyce.
Po jakimś czasie w paczce atmosfera zaczęła robić się ciężka. Haszysz i kwas przestały wszystkim wystarczać, nie dostarczały już nowych doznań. Wtedy ktoś przyniósł efedrynę. Zaczęto brać też inne tabletki, jak mandraks, środek nasenny. Przez kilka tygodni Christiane wzięła chyba wszystkie możliwe tabletki. Coraz rzadziej bywała w szkole. Zaczęła mieć problemy, z nauczycielami i z klasą, czuć obrzydzenie do szkoły. Kolejnym celem Christiane stał się „Sound” – najnowocześniejsza dyskoteka w Europie, jak mówił plakat. Wpuszczano tam od 16 roku życia, ale Christiane zdążyła już sfałszować legitymację. Któregoś wieczoru Christiane powiedziała mamie, że idzie na noc do Kessi, Kessi powiedziała to samo swojej mamie i dziewczyny poszły na dyskotekę. Dziewczyny, razem ze znajomymi Kessi – Peggy i Michaelem pojechały metrem na dworzec w Kurfürstenstrasse. Stało tam mnóstwo dziewczyn, które, jak potem dowiedziała się Chyristiane, czekały na klientów. Chodziły tam też podejrzane typy – Peggy powiedziała, że to handlarze.
W „Soundzie” było głośno i brudno, zupełnie inaczej, niż wyobrażała sobie Christiane. Było duszno. Na parkiecie każdy skakał sam, nie było kontaktu między ludźmi. Dziewczyna wypiła kilka szklanek soku zasnęła. Zupełnie nie podobało jej się to miejsce. O piątej znajomi ją obudzili i pojechała do domu. Opowiedziała mamie, gdzie była. Później regularnie jeździły z Kessi do „Soundu”. Matki nie zgadzały się na to, ale dalej dziewczyny okłamywały je w taki sam sposób. Christiane zaczęło się tam coraz bardziej podobać, spodobali jej się także ludzie, którzy przychodzili do dyskoteki. Wydawali jej się jeszcze bardziej obłędni, niż ludzie z paczki. Pewnego dnia, gdy Christiane poszła sama do dyskoteki, poznała tam chłopaka o imieniu Atze. Przedstawił ją swoim przyjaciołom. Paczka od razu przyjęła ją jak swoją. Był w niej jeszcze jeden chłopak, z którym Christiane od razu zaczęła się dobrze dogadywać – Detlef. Była jeszcze dziewczyna, Astrid. Chrisiane została dziewczyną Atze. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa, zawsze chodzili objęci.
Na rynku w „Soundzie” były dostępne wszystkie możliwe prochy. Christiane brała wszystko, oprócz heroiny. Któregos dnia, gdy dziewczyna przyszła do dyskoteki, dowiedziała się, że Atze ma nową dziewczynę. Zupełnie się załamała, pocieszał ją Detlef. Jakiś czas Christiane przesatała chodzić do „Soundu”, gdy tam wróciła, zaczęła spotykać się z Detlefem. Dużo rozmawiali, świetnie się dogadywali. W „Soundzie” coraz częściej mówiło się o heroinie. Najpierw wszyscy w paczce Christiane byli przeciwni, później zaczęli próbować i paczka się rozpadła. Christian czuła lęk przed heroiną. Ale jednocześnie imponowały jej grupy, w których się ćpało.
Pewnego dnia, gdy przyszła do „Soundu”, Detlef był bardzo nabuzowany by wziąć heroinę. Christiane wrzeszczała, że rzuci go, gdy to zrobi, a później zostawiła go samego. Detlef, wziął działkę. To całkowicie oddzieliło go od Christiane. Dalej chodziła do „Soundu”, ale Detlef miał już inną dziewczynę. Brała coraz mniej, bo narkotyki źle na nią działały.
W Berlinie miał się odbyć koncert Dawida Bowie. Był to wówczas największy idol ludzi z paczki. Christiane dostała od mamy wejściówki na koncert, które tamta dostała w pracy. Zaprosiła kolegę z paczki, Franka. On jako pierwszy z paczki uzależnił się od heroiny i wyglądał już jak chodzący trup. Gdy Christiane spotkała się z nim przed koncertem, był na głodzie, cały się trząsł. Na koncercie obok nich siedzieli amerykańscy żołnierze, którzy palili haszysz. Od razu fajka powędrowała też do Christiane i Franka. Po koncercie z Frankiem było już naprawdę niedobrze. Zaczęli kombinować kasę na działkę dla niego. Christiane, mówiąc, że potrzebuje pieniędzy na bilet, szybko uzbierała na dwie działki. Powiedziała, że chce spróbować. Chociaż chłopaki namawiali ja, by tego nie robiła, uparła się, że tylko spróbuje. Wciągnęła proszek nosem. Poczuła się wspaniale, wszystkie problemy zniknęły. Okazało się, że kilkoro z paczki z „Haus der Mitte” też już brało heroinę. Heroina wkroczyła także do Gropiusstadt.
Tydzień później Christiane spotkała w „Soundzie” Detlefa. Najpierw zrobił jej awanturę, bo dowiedział się, że brała heroinę, a później razem zaczęli kołować pieniądze na działkę. Znów byli razem. Christiane była szczęśliwa, że jednak spróbowała heroiny, bo gdyby nie to, nigdy nie byłaby już z Detlefem. Po kilku dniach brania codziennie, Christiane zrobiła sobie dwutygodniową przerwę. W tym czasie poznała w „Soundzie” dwie dziewczyny w jej wieku – Babsi i Stellę. Dziewczyny na razie tylko paliły haszysz i brały kwas, więc dzięki nim Christiane na chwile oderwała się od heroiny.
W maju Christiane obchodziła 14 urodziny. Dostała od mamy 50 marek w prezencie i od razu postanowiła, że przeznaczy je na heroinę. W „Soundzie” podzieliła się towarem z Detlefem, dała mu całą jedną działkę. Któregoś dnia, już w czasie wakacji, Christiane postanowiła, że właduje sobie działkę w żyłę. Do tej pory wciągała heroinę nosem. Detlef był temu przeciwny, ale musiał się zgodzić. Okazało się, że strzykawka Detlefa jest zupełnie zapchana, Christiane musiała więc pożyczyć strzykawkę od jakiegoś narkomana, który też akurat był w szalecie – „To było rzeczywiście jak cios młotem. Ale prawdziwy orgazm inaczej sobie jednak wyobrażałam. Natychmiast potem zrobiłam się kompletnie otępiała. Niewiele do mnie docierało, kompletnie nic nie myślałam”.
Przez pierwszą połowę wakacji Christiane codziennie spotykała się z Detlefem. Kradła, żeby zdobyć pieniądze na działkę. Na drugą połowę miała pojechać do babci na wieś. Z jednej strony bardzo cieszyła się na ten wyjazd, z drugiej, nie wyobrażała sobie trzech tygodni bez Detlefa, „Soundu”. Czuła, jakby rozdzieliła się na dwie osoby. Pisała nawet listy do tej drugiej Christiane. Nazwała ją Vera. Christiane była tą dobrą, która chciała jechać do babci na wakacje i zapomnieć o wszystkim, Vera była narkomanką.
Na wsi Christiane doskonale się czuła. Szybko dogadała się z tamtejszymi dzieciakami, dużo jeździła konno, bawiła się nad strumieniem. W ogóle nie myślała o Detlefie, nie napisała do niego ani razu. Gdy wróciła do Berlina, denerwował ją zgiełk miasta. Na razie nie poszła do Soundu. Tydzień po powrocie, pojechała z klasa na wycieczkę. Po paru dniach, zaczęła się czuć bardzo źle. Okazało się, że ma żółtaczkę. Była to typowa choroba narkomanów, którzy zarażali się przez brudne strzykawki. Trzy tygodnie leżała w szpitalu. Nikt jej nie odwiedzał, nie mogła wychodzić z pokoju. Dostawała listy od mamy i sama do niej pisała, jedynie to ją ratowało. Gdy wróciła do domu, musiała jeszcze jakiś czas leżeć w łóżku. Odwiedził ją Detlef. Christiane przeraziła się, gdy go zobaczyła, zostały z niego tylko skóra i kości. Detlef powiedział jej, że nie chodzi już do „Soundu”, chodził teraz zarabiać na dworzec Zoo. Dziewczyna nie bardzo rozumiała jeszcze, co to znaczy. Przez następne miesiące chodziła do niego na dworzec codziennie po szkole.
On zarabiał na działkę dla siebie i dla niej. W weekendy Christiane nocowała u Axela, przyjaciela Detlefa. Mieszkanie było zupełnie zaniedbane, brudne i śmierdzące. Jednak dla Christiane zawsze było przygotowane świeże, nieskazitelnie czyste łóżko. Któregoś dnia postanowiono posprzątać mieszkanie, zamiatali, odkurzali. Wieczorem Detlef zapytał Christiane, czy nie chciałaby się z nim kochać w nastepna sobotę. Odpowiedziała, że tak, ale że oboje muszą być wtedy czyści. Rzeczywiście, tego dnia nic nie brali. Noc była wspaniała, Christiane czuła, że naprawdę kocha Detlefa. Odtąd zaczęło jej przeszkadzać zarabianie Detlefa. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, na czym to wszystko polega. Któregoś dnia Christiane po raz pierwszy doświadczyła, co to znaczy być na głodzie. Drażniły ją kolory, zwłaszcza czerwony, cała się trzęsła. Ale Detlef zaraz przygotował dla niej działkę. Któregoś dnia, gdy oboje czuli, że niedługo przyjdzie głód, pojechali na dworzec załatwić pieniądze. Detlef szukał klientów, a Christiane próbowała skołować od ludzi. Nie szło jej jednak dobrze. Była niedziela, wiedziała, że Detlef pewnie też nie może nikogo znaleźć. Zdecydowała się, że wsiądzie do samochodu, z którego machał na nią jakiś facet. Powiedziała, że nie pójdzie z nim na całość. On na to: „Okay, w takim razie poobciągasz mi małego”. Christiane bardzo się bała, że facet wywinie jej jednak jakiś numer, ale wszystko odbyło się szybko i tak, jak się umówili – „Kiedy wysiadłam z samochodu, uspokoiłam się zupełnie. Zrobiłam coś w rodzaju bilansu: A więc to był twój drugi mężczyzna. Masz czternaście lat. Niecały miesiąc temu straciłaś dziewictwo. A teraz zaczynasz się puszczać”.
Od tej pory Christiane pomagała Detlefowi zarabiać. Oboje byli już fizycznie uzależnieni, potrzebowali większych ilości narkotyku niż na początku, Detlaf sam nie byłby w stanie zarobić na 2 porcje. Na początek Detlef zabrał Christianę do jednego ze swoich klientów, który był biseksualny i chciał też spróbować z dziewczyną. Czasem chodzili do niego razem, czasem osobno, klienta nazywali Max Jąkała. Przeważnie chciał, by Christiane rozebrana biła go pejczem i to mu wystarczało. Coraz częściej do niego chodzili, Christiane uważała, że Max jest w porządku, choć normalnie nienawidziła wszystkich klientów. Max Jąkała był bardzo samotny, pokochał ich oboje i wydawał na Christiane i Detlefa ostatnie pieniądze.
Jakiś czas później Christiane spotkała na dworcu Babsi. Dziewczyna niesamowicie schudła, nie miała już w ogóle kobiecych kształtów, ale to, że wyglądała jak dziecko jeszcze bardziej kręciło klientów. Christiane dowiedziała się, że Babsi ma jednego stałego klienta, który płaci jej w towarze. Nazywał się Heinz. Dzięki temu, że płacił heroiną, nie trzeba było już uganiać się za dostawcami. Parę dni później Christiane spotkała na dworcu też Stellę. Stella opowiedziała Christiane, że z Babsi jest źle, że ten Heinz to okropny klient i Babsi musi robić wszystko, czego sobie zażyczy. Stella codziła na Kurfurstenstrasse i zajmowała się facetami z samochodów. Christiane bardzo się tego bała, gdy wsiadało się do samochodu, nawet nie można było wcześniej obejrzeć faceta, nie wiadomo było na kogo się trafi. Christiane i Stella chodziły teraz we dwójkę do klientów, tak było szybciej i bezpieczniej. Ale trudno też było znaleźć facetów, którzy chcieliby pójść z dwiema dziewczynami na raz.
Dziewczyny dołączyły teraz do paczki Christiane. Między Christiane a Detlefem układało się coraz gorzej, chłopak był zazdrosny o dziewczyny, z którymi Christiane spędzała teraz dużo czasu, często dochodziło do kłótni.
Któregoś dnia, w niedziele, gdy Christiane była w domu, po obiedzie zamknęła się w łazience, by wziąć działkę. U niej w domu nie było zwyczaju zamykania drzwi do łazienki na klucz, mama więc od razu to zauważyła. Zaczęła się dobijać do drzwi. Jak na złość, Christiane miała zatkaną strzykawkę i gdy na siłę próbowała ją uruchomić, pompka wypadła jej z ręki i zachlapała krwią całą łazienkę. Szybko starła, co się dało i otworzyła drzwi. Za chwile do jej pokoju wpadła mama i powiedziała: „Bierzesz narkotyki!”. Siła wyprostowała Christiane ręce i zobaczyła świeży ślad po igle. Wysypała też wszystko, co było w plastikowej torbie Christiane – wypadła strzykawka. Zapytała Christiane, czy nie ma zamiaru z tym skończyć, dziewczyna odparła, że niczego innego nie chce. Matka dziewczyny zdecydowała, że weźmie urlop i jeszcze dziś rozpoczną odwyk. Christiane powiedziała, że musi zrobić odwyk z Detlefem, żeby to coś dało. Jej matka pojechała więc go szukać. Nigdzie nie mogła go znaleźć, pojechała więc do jego ojca. On bardzo ucieszył się, słysząc o odwyku i dał matce Christiane wszystkie swoje tabletki uspokajające i nasenne. Rano przyszedł Detlef. Rozpoczęli odwyk. Faszerowali się całe dnie pigułkami od ojca Detlefa i pili wino. Pocili się, dygotali, chłopak nie mógł usiedzieć w miejscu, ciągle chodził. Christiane kaszlała i wymiotowała. To był najcięższy dzień, następnego było dużo lepiej. Tego dnia dużo rozmawiali, głównie o tym, że już nie będą brać. Detlef chciał znów poszukać pracy, a Christiane chciała się skoncentrować na nauce. Trzeciego dnia było już całkiem dobrze. Cały czas łykali valium i popijali winem. Przeleżeli w łóżku jeszcze trzy dni. Siódmego dnia wstali z łóżka, a matka Christiane była szczęśliwa, że już po wszystkim. Detlef i Christiane postanowili zaczerpnąć świeżego powietrza, ale gdy wyszli na zewnątrz, w ogóle nie wiedzieli, gdzie pójść. Automatycznie wsiedli do kolejki podziemnej i pojechali na dworzec Zoo. Tam spotkali Berndta i Axela, którzy mieli przy sobie dość sporo towaru, bo akurat mieli dobry dzień. Dwie godziny po wyjściu z domu Christiane i Detlef byli już naćpani. Przez miesiąc jednak nie chodzili na zarobek, brali tylko wtedy, gdy ktoś im coś odpalił. Te tygodnie były wspaniałe, mama Christiane pozwoliła nie chodzić jej przez jakiś czas do szkoły i zamieszkać u nich Detlefowi. Chodzili razem na spacery, do dyskotek, czasem cały dzień siedzieli w domu i rozmawiali. Po jakimś czasie Klaus, facet mamy Christiane zaczął się sprzeciwiac mieszkaniu z nimi Detlefa, powiedział, że mieszkanie jest dla nich wszystkich za małe. Po trzech tygodniach Christiane musiała iść znów do szkoły, a Detlef musiał się wyprowadzić.
Następnego dnia, gdy Christiane po szkole poszła na dworzec, Detlef już czekał na klienta. Znów mieszkał u Axela i znów wciągnął się we wszystko z powrotem. Christiane bardzo bała się znów uzależnić od heroiny, ale jak Detlef był naćpany, a ona nie, w ogóle nie było miedzy nimi kontaktu. Wszystko zaczęło się od początku. Najpierw Detlef znów zarabiał na nich oboje, ale oczywiście nie dało się tak długo wytrzymać i Christiane też wróciła do prostytucji. Był może luty lub marzec 1977 roku, dziewczyna znów była w ciągu. Któregoś dnia, gdy przyszła do domu, mama pokazała jej artykuł w gazecie, w którym było napisane, że z przedawkowania zmarł Atze, był to jej pierwszy chłopak. Na dworcu nikt nie płakał po śmierci Atze. Niektórzy byli źli, bo wsypał handlarzy, których znał.
Pewnego dnia, gdy Christiane czekała na dworcu, aż Detlef wróci od klienta, stanęło za nią dwóch mężczyzn. Od razu wiedziała, że to tajniaki. Znaleźli w jej torbie strzykawkę i zabrali ją na komisariat dworcowy. Tam przeszukali dokładnie dziewczynę, znajdując jeszcze przy niej działkę heroiny, spisali protokół i zadzwonili do jej matki. Po jakimś czasie matka przyszła odebrać Christiane. Powiedziała jej, że powinna przestać spotykać się z Detlefem i zapytała, czy przypadkiem się nie puszcza. Christiane oczywiście się wyparła, ale przeraził ją chłód matki, widziała, że ona już też w nią zwątpiła. Teraz co wieczór mama codziennie kontrolowała jej ręce, aby sprawdzić, czy nie ma świeżych śladów po igle. Dziewczyna zaczęła więc ładować sobie w dłoń.
Ostatnią nadzieją matki, był wyjazd Christiane do babci, do której miała niebawem jechać na 4 tygodnie. W dzień wyjazdu wzięła jeszcze działkę, aby nie być tam od razu na głodzie. Jednak, gdy znalazła się na wsi, poczuła, że wszystko ją denerwuje. Następnego dnia zaczęły się objawy głodu. Christiane poszła do lasu, czuła, że tam umrze. Wróciła do domu i powiedziała babci, że ma grypę. Nie wiedziała, że wszyscy na wsi wiedzą o jej nałogu. Pierwszy dzień głodu ciągnął się w nieskończoność. Następnego dnia dziewczyna dowlokła się do budki telefonicznej, zadzwoniła do mamy i wyła do słuchawki, że chce wrócić do Berlina. Matka była niewzruszona. Głód trwał na szczęście tylko cztery dni. Christiane zaczęła dużo jeść. W krótkim czasie przytyła dziesięć kilo. Lepiej też poczuła się na wsi, dobrze dogadywała się z kuzynką.
Minęły cztery tygodnie, zadzwoniła mama i zapytała Christiane, czy chce zostać dłużej. Odpowiedziała, że nie. Gdy wróciła do Berlina, od razu poszła na dworzec Zoo. Spotkała tam Detlefa i Bernda, brakowało Axla. Okazało się, że chłopak nie żyje. Aby pozbyć się złego nastroju, Christiane wzięła działkę. Tym razem bardzo szybko się uzależniła. Mama o niczym nie wiedziała, bo Christiane wciąż trzymała wagę i dobrze wyglądała. Detlef spał teraz u Rolfa, swojego klienta. Gdy Christiane chciała się z nim widzieć, musiała tam chodzić. Nie lubiła Rolfa, bo był bardzo zakochany w Detlefie. Uświadomiła sobie, że dopóki ćpają, Detlef nie jest tylko jej, musi się nim dzielić z klientami. Któregoś dnia, gdy Christiane i Detlef wracali od klienta, każde z działką w kieszeni, nagle na dworzec wysypały się tajniaki. Złapali ich w metrze i zabrali na komisariat. Jednak po odebraniu im towaru i wypisaniu protokołu wypuścili ich. Konsekwencją licznych zatrzymań Christine było to, że musiała się stawić na policji kryminalnej. Poszła razem ze Stellą. Przyjęła ją tam kobieta o nazwisku Schipke, która częstowała ją ciasteczkami, pokazywała zdjęcia narkomanów i pytała, kogo z nich zna. Podpuszczała ciągle Christiane, żeby wsypała znajomych. Później wypuściła Christiane, mówiąc jej na pożegnanie „do zobaczenia”. Wiedziała, że jej przypadek jest beznadziejny.
Około maja 1977 roku Christiane zrozumiała, że ma jeszcze dwie możliwości – władować sobie złoty strzał albo podjąć poważną próbę wyjścia z nałogu. Poszła do poradni dla narkomanów. Dostała adresy „Drogen-Info” i Synanonu. Jednak od razu dowiedziała się, że właściwie nie ma szans, by ją tam przyjęli, bo nie ma miejsc. Christiane postanowiła więc zgłosić się do Narkononu. Była to placówka prowadzona przez sektę Scjentologów, wszyscy mówili, że warunki są tam znośne, można chodzić we własnych ciuchach, a nawet wziąć ze sobą zwierzęta. Gdy przyszła do domu, powiedziała mamie, że idzie na prawdziwy odwyk do Narkononu i będzie tam kilka miesięcy, a może nawet rok, aż wyjdzie całkiem czysta. Matka zdawała się już nie wierzyć. Po kilku dniach odwyku Christiane postanowiła jednak wziąć działkę przed stawieniem się w ośrodku. Załatwiła jednego klienta i wstrzyknęła sobie towar. Wieczorem przyszła mama i kazała Christiane jeszcze tego samego dnia stawić się w Narkononie. Za pobyt w ośrodku trzeba było jednak zapłacić 1500 marek za miesiąc. Mama Christiane nie miała tyle, ale obiecała, że weźmie kredyt i przyniesie pieniądze następnego dnia. Terapia w Narkononie wyglądała bardzo dziwnie. Co jakiś czas chodziło się na sesję. Wyglądała ona tak, że zamykano osobę, będącą na odwyku w jednym pokoju z byłym narkomanem, on wydawał polecenia, które trzeba było wykonywać i na każde pytanie odpowiadać „tak”. Przez pięć godzin Christiane chodziła po pokoju tam i z powrotem i dotykałą różnych rzeczy. Po tych pięciu godzinach terapia się zakończyła. Dziewczynie tak się to spodobało, że codziennie chciała mieć sesję, wydawało jej się, że to naprawdę jej coś daje. Jedyne, co było tam nie do zniesienia, to jedzenie. Któregoś dnia Christiane zgłosiła się do biura, żeby im to wygarnąć, w końcu za leczenie płaciło się kupę forsy. Wysłuchano jej, po czym dostała kolejną sesję.
Po dwóch tygodniach w Narkononie Christiane zaczęła układać plan ucieczki. Razem z dwoma chłopakami przebrali się za brygadę porządkową i w ten sposób wyszli poza bramę. Christiane od razu pojechała na dworzec. Nie było tam Detlefa, zobaczyła jednak Stellę. Od razu znalazły klienta i wzięły po działce. Nieco później spotkały na dworcu Babsi. Gdy usłyszała o Narkononie, też postanowiła się tam zgłosić. Wieczorem Christiane wróciła do Narkononu, przyjęli ją bez problemu. Później uciekała jeszcze dwukrotnie. Detlef w tym czasie pojechał z Berndem do Paryża. Gdy Christiane chciała po raz kolejny wrócić do Narkononu, powiedzieli jej, że matka zabrała już jej rzeczy. Gdy przyszła do ośrodka, zabrał ją stamtąd ojciec. Pokazał zaświadczenie, które upoważniało go do tego. Teraz Christiane miała mieszkać u ojca. Twierdził, że pomoże jej zerwać z nałogiem. Gdy obudziła się w jego domu następnego poranka, drzwi były zamknięte na klucz, nie mogła się wydostać na zewnątrz. Zadzwoniła do Narkonu i dowiedziała się, że Babsi się do nich zgłosiła. Gdy przyszedł ojciec okazało się, że zaplanował Christiane całe życie – „dostałam normalnie godzinowy plan na każdy dzień. Sprzątanie, zakupy karmienie jego gołębi i czyszczenie gołębnika. Ojciec miał gołębnik pod miastem, w Rudow. Miał zamiar kontrolować mnie telefonicznie. Na czas wolny, zorganizował dla mnie moją dawną koleżankę, Katarzynę, prawdziwego dzieciucha, który zachwyca się paradą przebojów w telewizji”. Christiane postanowiła, że na razie będzie go słuchać. Następnego dnia biegała, żeby zdążyć zrobić wszystko przed południem, miała wielką ochotę wyrwać się potem i zapalić jointa. Pieniądze wzięła z butelki, w której ojciec trzymał monety, pomyślała, że potem mu odda. Jednak zamiast jointa ostatecznie wzięła działkę. Spotkała znajomego, który też już ćpał. Do domu wróciła zanim przyszedł ojciec. Nic nie zauważył. Teraz codziennie chodziła po południu do Hasenheide. Paliła haszysz, jeśli ktoś się z nią podzielił. Poznała tam też kasztanów (mówiło się tak na arabów). Handlowali heroiną, a sami tylko wciągali nosem. Uważali, że jak człowiek będzie tylko wciągał, to się nie uzależni. Christiane zauważyła, że kasztany potrafią obchodzić się z narkotykami, nie rzucali się na nie jak Europejczycy. Byli bardzo gościnni, ale tez bardzo dumni, nie wolno ich było o nic prosić, trzeba było sobie po prostu wziąć. Ale nie wolno było także nadużyć ich gościnności.
Christiane coraz bardziej się uzależniała, ale przed ojcem odgrywała nawróconą córkę. Pewnego dnia do Hasenheide przyszedł Detlef. Opowiedział, jak z kumplem obrabowali klienta, żeby mieć pieniądze na odwyk w Paryżu. Bernd już wpadł, ale Detlef był pewien, że do niego policja nie dotrze, bo klient nie znał jego nazwiska. Niedługo później Christiane znów musiała chodzić zarabiać na dworzec Zoo. Któregoś dnia zobaczyła Rolfa, tego u którego kiedyś mieszkali z Detlefem, powiedział jej, że chłopak wpadł w obławie i od razu powiązali ze sprawą kradzieży czeków. Christiane była kompletnie załamana. Zaczynała też znów odczuwać głód.
Christiane zaczęła spotykać się z Heinzem, tym, z którym kiedyś spotykała się Babsi i który płacił heroiną. Ale musiała iść z nim na całość. Teraz codziennie jeździła do Heinza, on powtarzał ciągle, że ją kocha. Był o nią zazdrosny i ciągle się bał, że chodzi znowu na dworzec. Christiane dowiedziała się, że Stella też siedzi w więzieniu. Wystraszyła się, bo skoro ją wsadzili, choć miała tylko 14 lat, to samo może spotkać ją samą. Babsi w Narkonie dostała żółtaczkę i wysłali ją do szpitala. Christiane pojechała, żeby ją odwiedzić, ale okazało się, że Babsi uciekła. Następnego dnia znalazła w gazecie informacje o śmierci Babsi. Wszystkie gazety się o tym rozpisywały, bo była ona najmłodszą ofiarą heroiny w Niemczech.
Któregoś dnia ojciec Christiane, który już od jakiegoś czasu domyślał się, że jego córka wróciła do nałogu, znalazł przy niej heroinę. Następnego dnia zamknął ja w domu. Christiane złapał ogromny głód, wtedy zadzwonił Heizne. Zaczęła go błagać o działkę, przyjechał pod jej okno i zawiązał ją na linie, którą Christiane spuściła mu z okna. W zamian żądał, żeby zrzuciła mu na dół swoją bieliznę. Towar, który dostała od Heinza wystarczył jej na kilka dni. Gdy tylko ojciec zostawił któregoś dnia otwarte drzwi, uciekła z domu. Tydzień była na trasie, ale ojciec znowu ją znalazł i zabrał do domu. Był coraz bardziej zrozpaczony. Christiane opowiedziała mu historię Stelli, która siedzi w więzieniu. Ojciec bardzo się tym przejął i postanowił zrobić awanturę w urzędzie do spraw nieletnich. Rzeczywiście udało mu się wyciągnąć Stellę z więzienia. Dziewczyny znowu ćpały razem i razem chodziły na zarobek. Po jakimś czasie, dziewczyny zaczęły się kłócić, Christiane wpadła w grobowy nastrój, myślała o złotym strzale albo o zgłoszeniu się do wariatkowa. Wreszcie postanowiła, że znów zrobi odwyk. Poszła do mamy, która najpierw potraktowała ją chłodno, ale gdy Christiane szczerze o wszystkim jej opowiedziała, objęła ją i obiecała pomóc. Następnego dnia dziewczyna rozpoczęła odtrucie. Po czterech dniach mama zawiozła ją do Bonnies Ranch. Był to dom wariatów, Christiane była tam jedyną normalną osobą. Po kilku dniach przeniesiono ja na oddział B, były tam jeszcze trzy inne narkomanki. O terapii jeszcze cały czas nie było mowy. Po kilku dniach Christiane dostała do podpisania papier, że zostanie w zakładzie dobrowolnie przez trzy miesiące. Dziewczyna czuła się oszukana. Nie wiedziała, jaką postawią diagnozę, czy nie uznają jej za czubka. Nie wypuszczali jej z zakładu, nie mogła nawet wyjść do ogrodu. Dziewczyna tyła, ale czuła, że regeneracja jest tylko pozorna. Twarz miała wyblakłą i napuchniętą. Zaczęła pisać listy do Detlefa, on też pisał do niej. Dalej siedział w więzieniu.
Pojawiła się szansa na ucieczkę. Christiane odnowił się polip i musieli ja przewieźć do szpitala na operację. Dziewczyna uciekła ze szpitala. Udało jej się załatwić sobie działkę, a potem pomagała chłopakowi, od którego ją dostała rozprowadzić towar. Wtedy pojawiła się policja. Zabrali ich na posterunek przy Ernst Reuter Platz i wsadzili do celi. Wypuścili ich po dwóch godzinach. Christiane nie wiedziała, co ze sobą zrobić po wyjściu, nie mogła pójść do matki, bo co miałaby jej powiedzieć. Zaczęła chodzić codziennie do poradni dla narkomanów. Znów dostała żółtaczkę. Wróciła do domu, mama zawiozła ja do kliniki Stieglitz. Jednak gdy tam usłyszeli, że jest narkomanką, nie chcieli jej przyjąć. Musiała pojechać do szpitala Rudolf Virchow. Po czterech dniach pobytu w szpitalu było już całkiem dobrze, okazało się, że żółtaczka nie jest zakaźna. W tych dniach wypuścili z więzienia Detlefa. Przyszedł do szpitala, od razu pojechali na dworzec i wzięli działkę. Nic się nie zmieniło. Lekarze powiedzieli mamie Christiane, że dziewczyna jest o krok od marskości wątroby. Jeśli nic się nie zmieni, nie pożyje dłużej niż dwa lata.
Christiane zdecydowała się na złoty strzał. Kupiła odpowiednią ilość heroiny i poszła do szaletów na Bundesplatz. Kilku narkomanów już się tam załatwiło, ponieważ były to najlepsze szalety w Berlinie. Dziewczyna była zupełnie spokojna, wstrzyknęła sobie towar w żyłę. Poczuła jak rozrywa jej serce i czaszkę. Obudziła się następnego dnia rano. Pomyślała, że następnym razem musi władować sobie więcej. Na dworcu spotkała Rolfa, teraz on też już ćpał i chodził tam na zarobek. Był załamany, że Detlefa nie ma. Chłopak był na leczeniu. Christiane poszła do niego na noc, bo nie miała gdzie spać. Przez tydzień chodziła codziennie na dworzec, załatwiała kilku klientów, brała działkę, a na noc szła do Rolfa. Po tygodniu wrócił Detlef. Chłopak postanowił się teraz zająć rozprowadzaniem towaru, nie chciał już zarabiać na dworcu. Dostawca płacił im w narkotykach, a towar sprzedawali w dyskotekach. Któregoś dnia, gdy dostawca przyszedł do nich rozliczyć się z towaru, Detlrf po tym jak sobie władował, przestał się ruszać. Christiane przestraszyła się, że nie żyje. Zadzwoniła na policje, powiedziała że jej chłopak przedawkował. Okazało się, że w tym czasie Detlef się ocknął. Dostawca wziął go pod rękę i uciekł z mieszkania. Niebawem zjawiła się policja. Powiedzieli Christiane, że mają zgłoszenie o jej zaginięciu i wzięli ją na komisariat. Wieczorem odebrała ją mama. Zabrała ją prosto na lotnisko i wsiadła z nią do samolotu. Wysiadły w Hamburgu. Mama powiedziała Christiane, że musi tu zostać, skończyć szkołę i znaleźć pracę. Potem będzie mogła wrócić do Berlina. Christiane spędziła z babcia i ciocią święta Bożego Narodzenia i ferie. Było całkiem miło, czuła się jak w prawdziwej rodzinie. Po świętach miała iść do szkoły. Poszła do szkoły realnej. Niestety wkrótce, gdy dyrektor zapoznał się z jej aktami, została wyrzucona ze szkoły. Musiała iść do szkoły zasadniczej. Przestała wierzyć, że cokolwiek jeszcze osiągnie. Zobaczyła jednak, że szkoła jest całkiem konkretna, a jej wychowawca bardzo w porządku. Nie ukrywał przed uczniami, że może im być ciężko, ale mówił, że jak będą się pilnie uczyć, mogą nawet przewyższyć tych z gimnazjum. Christiane coraz bardziej zżywała się z klasą. Doradzała dziewczynom, jak mają postępować z chłopakami, bo miała największe doświadczenie. Sama unikała kontaktów z kolegami. Po swoich doświadczeniach z przeszłości nie wyobrażała sobie kontaktów fizycznych z którymkolwiek z nich.
Christiane stopniowo zaczęła godzić się ze światem. Przestała myśleć o ucieczce, wiedziała, że oznaczałaby ona powrót do heroiny. Znalazła przyjaciela, z którym świetnie się dogadywała. Zaczęła dużo czytać. Książka „O sztuce miłości” Ericha Fromma stała się dla niej prawdziwą biblią. Matka Christiane myliła się, gdy sadziła, że tam, gdzie wysyła córkę nie ma twardych narkotyków. Już przy okazji pierwszych zakupów z ciotką w mieście dziewczyna zorientowała się, że jest tam sporo handlarzy. Ale Christiane nie chciała już do tego wracać. Miała swoją paczkę, która paliła haszysz, czasem zapaliła razem z nimi, ale było to już zupełnie co innego. Często jeździli na wycieczki. Najwspanialszym miejscem była kopalnia wapienia. Na dole było zupełnie cicho, nie dochodziły żadne odgłosy z zewnątrz, słychać było tylko szum wodospadu – „Zawsze sobie wyobrażamy, że po zakończeniu eksploatacji kupujemy tę kopalnię. Wybudowalibyśmy sobie na dole chałupy, założylibyśmy olbrzymi ogród, trzymali zwierzaki i mieli wszystko, czego trzeba do życia. Jedyną drogę prowadzącą na dno kopalni chcielibyśmy wysadzić w powietrze. Bo i tak nie mielibyśmy ochoty wrócić kiedykolwiek na górę”.