Niebieskooki, siedemdziesięcioletni Polak, który musiał uciekać z kraju po powstaniu listopadowym, w którym brał udział. Od tej pory walczył na wielu wojnach „za naszą i waszą wolność”, między innymi w Hiszpanii, Francji i na Węgrzech. Bił się też podczas wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych.
Przez lata tułaczki próbował wielu zajęć, dzięki którym mógłby osiąść w spokoju, jednak jakieś nienazwane fatum wciąż niweczyło jego plany. Pracował w Afryce, Indiach, Australii, na Kubie, w Brazylii i Stanach. Mimo uczciwości, z jaką brał się do kolejnych prac, nigdy nie dorobił się majątku, a nawet jeśli-przepadał on zaraz mimo wszelkiego prawdopodobieństwa.
Skawiński był jednak człowiekiem cierpliwym i z ufnością dziecka ciągle wierzył, że szczęście w końcu i do niego się uśmiechnie. Nie zrażając się dotychczasowym pechem, rozpoczynał wszystko od nowa, zawsze czekając na zimę, która-jego zdaniem-miała wnosić „nowe”. Zimy jednak mijały, a on stawał się coraz starszy. W końcu pragnął już tylko spokojnej przystani, w której mógłby dożyć końca swoich dni. Dlatego tak bardzo zależało mu na posadzie latarnika.
Nie przerażała go wizja codziennej, monotonnej pracy. Radowały go błahostki i spokój. W pewnym momencie prawie stracił kontakt ze światem, jednak lektura „Pana Tadeusza” wybudziła go z marazmu.
Zgubą Skawińskiego okazała się podświadoma, ale ciągle męcząca go nostalgia. To z tęsknoty za ojczyzną tak zaczytał się w „Panu Tadeuszu”, że stracił posadę, a tym samym – szansę na spokojną starość. Jako że był patriotą, najważniejszą wartością stała się dla niego ojczyzna.
Przez lata tułaczki próbował wielu zajęć, dzięki którym mógłby osiąść w spokoju, jednak jakieś nienazwane fatum wciąż niweczyło jego plany. Pracował w Afryce, Indiach, Australii, na Kubie, w Brazylii i Stanach. Mimo uczciwości, z jaką brał się do kolejnych prac, nigdy nie dorobił się majątku, a nawet jeśli-przepadał on zaraz mimo wszelkiego prawdopodobieństwa.
Skawiński był jednak człowiekiem cierpliwym i z ufnością dziecka ciągle wierzył, że szczęście w końcu i do niego się uśmiechnie. Nie zrażając się dotychczasowym pechem, rozpoczynał wszystko od nowa, zawsze czekając na zimę, która-jego zdaniem-miała wnosić „nowe”. Zimy jednak mijały, a on stawał się coraz starszy. W końcu pragnął już tylko spokojnej przystani, w której mógłby dożyć końca swoich dni. Dlatego tak bardzo zależało mu na posadzie latarnika.
Nie przerażała go wizja codziennej, monotonnej pracy. Radowały go błahostki i spokój. W pewnym momencie prawie stracił kontakt ze światem, jednak lektura „Pana Tadeusza” wybudziła go z marazmu.
Zgubą Skawińskiego okazała się podświadoma, ale ciągle męcząca go nostalgia. To z tęsknoty za ojczyzną tak zaczytał się w „Panu Tadeuszu”, że stracił posadę, a tym samym – szansę na spokojną starość. Jako że był patriotą, najważniejszą wartością stała się dla niego ojczyzna.