Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Karolcia - streszczenie

Nowina

   Karolcia to ośmioletnia blond włosa dziewczynka o dużych zielonych oczach. Mieszkała z rodzicami oraz ciotką Agatą.
   Pewnego dnia ojciec Karolci oznajmił swojej rodzinie, że przeprowadzą się do nowego mieszkania przy ulicy kwiatowej. Dziewczynka podobnie, jak reszta domowników, rozpoczęła pakowanie swoich rzeczy do wielkich skrzyń.

Zaczęło się zwyczajnie

  Nadszedł dzień przeprowadzki i z mieszkania wynoszono ostatnie meble i pakunki. W szparze podłogi, w miejscu gdzie dawniej stała szafa Karolcia zauważyła mały niebieski koralik. Dziewczynka spieszyła się, ponieważ ciotka czekała na nią w taksówce, mimo to postanowiła  poświecić chwilę czasu i wydobyć tajemniczy koralik. Ściskając w ręce swój skarb pobiegła do taksówki i odjechała razem z ciotką. Po przejechaniu niewielkiej odległości taksówka utknęła w korku. Ciotka bardzo narzekała na tracony czas aż w końcu zasnęła. Karolcia pomyślała sobie, że gdyby taksówka miała skrzydła mogłaby przenieść podróżnych od razu na  miejsce. I ku zdumieniu dziewczynki samochód nagle uniósł się w powietrze i leciał ponad ulicami miasta. W dole widać było ludzi rozmiarów mrówek, budynki przypominające pudełka zapałek i korek, który teraz wyglądał jak cienka różnokolorowa nitka. Samochód wylądował przed domem towarowym w chwili, kiedy ciotka budziła się z krótkiej drzemki. Szczęśliwa na widok sklepu wyskoczyła z taksówki i postanowiła kupić kapelusz korzystając z okazji. Ciotka pociągnęła za sobą dziewczynkę i w mgnieniu oka znalazły się w środku. Kobieta szybko zniknęła wśród kolorowych półek zostawiając dziewczynkę samą. Karolcia postanowiła udać się do działu z zabawkami. Stanęła obok pokoiku dla lalek. Bardzo chciała kupić go, jednak nie miała wystarczająco dużo pieniędzy. Sprzedawczyni podeszła do niej i zaczęła namawiać na oddanie pokoiku w zamian za niebieski koralik ściskany schowany w kieszeni dziewczynki. Kierowca widząc całą sytuację szybko wyprowadził Karolcię i ciotkę z domu towarowego. Wyjaśnił zdumionej dziewczynce, że sprzedawczynią była zła czarownica, Filomena. Nie było już czasu na kolejne pytania, ponieważ znaleźli się na ulicy Kwiatowej przed nowym domem. Rodzice czekali już na córkę. Widząc ciotkę Agatę w kapeluszu z żywymi fiołkami bardzo się zdziwili i zapytali skąd wziął się na jej głowie, kobieta jednak nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie.

Trochę o sąsiadach i deszczowym dniu

   Rodzina była bardzo szczęśliwa z nowego mieszkania. Karolci bardzo podobał się duży balkon i okna z widokiem na drzewa. Sąsiedzi również okazali się bardzo życzliwi: starszy o rok Piotrek, Leszek z młodszą siostrzyczką Janeczką, a także Dorota i Agasia. Wkrótce z Karolcią zamieszkała jeszcze kotka, Gracja.
  Pewnego ranka dziewczynka sięgnęła do kieszeni i znalazła w niej zapomniany koralik. Myjąc ręce przed śniadaniem włożyła go pod wodę i bardzo się zdziwiła, gdy koralik zaczął mówić po czym zmienił się w bańkę mydlaną. Oznajmił Karolci, że spełni każde jej życzenie w podziękowaniu za umycie. Dziewczynka postanowiła skorzystać z okazji i poprosić o zniknięcie z talerza owsianki, której tak nie znosiła. Koralik spełnił jej życzenie.

Co było dalej?

   Pewnego dnia Karolcia zapragnęła pomóc ciotce używając małego koralika. Otóż ciotka Agata była zbyt zmęczona, aby pójść do sklepu po kurę na rosół. Dziewczynka poprosiła koralik o pojawienie się kury na stole. Tak też się stało, jednak zwierzę było żywe i zaczęło biegać po kuchni. Mama z ciotką nie wiedziały, do kogo kura należy. Karolcia poprosiła więc koralik, aby zabrał gościa.
  Mama wychodząc z domu żaliła się dziewczynce, że nie jest starsza, wtedy mogłaby wyręczyć ją z drobnych codziennych obowiązków. Karolcia słysząc słowa matki poprosiła koralik, by stała się dorosła. Mama nie poznała córki i wyprosiła obcą osobę z mieszkania. Niestety Karolcia zgubiła po drodze koralik. Zasmucona zeszła na dół, jednak koleżanki bawiące się na podwórzu także jej  nie poznały. W końcu dziewczynka wykorzystała powrót ciotki do domu i odpychając ją wtargnęła do mieszkania i znalazła na podłodze koralik szybko wracając do postaci małej dziewczynki.
    Rodzice i ciocia Agata podczas obiadu wspomnieli dziwną wizytę nieznajomej, która twierdziła, że ma na imię Karolcia. Postanowiono zamykać drzwi na klucz, aby obcy nie mogli wchodzić do domu nieproszeni. Wieczorem rodzice wyszli do kina. Karolcia położyła się do łóżka i długo myślała o koraliku. Ostatecznie powiesiła go na sznureczku i postanowiła rozważniej wypowiadać życzenia.


O ciociu Agato!

    Pewnego dnia ciotka Agata wzięła do ręki koralik myśląc, że to guziczek. Pomyślała, że przydałyby się jej okulary i w tym momencie okulary pojawiły się na jej nosie. Następnie zapragnęła zjeść ulubione ciastka. Te również pojawiły się na tacach. Brakowało tylko gości. W momencie, gdy kobieta o tym pomyślała do mieszkania wszedł listonosz i sąsiedzi mieszkający poniżej. Ostatnim gościem okazała się zła czarownica. Karolcia rozpoznała ją i szybko wyrwała cioci koralik z zaciśniętej dłoni. Poprosiła, aby wszyscy goście i ciasta zniknęły, a ciocia zapomniała o całym zdarzeniu.

Autobus i inne rzeczy   Mama Karolci zmartwiła się, że w tak deszczowy dzień będzie zmuszona czekać na przystanku i moknąc, a następnie podróżować zatłoczonym autobusem pełnym ludzi i ich mokrych parasoli. Karolcia sprawiła, że ludzie z autobusu zniknęli, a na twarzy mamy pojawił się uśmiech. Następnie dziewczynkę odwiedził Piotruś. Stali razem w oknie i obserwowali przystanek. Pewien chłopiec zaczął odpychać starszą kobietę próbującą wejść do autobusu. Wtedy Karolcia powiedziała, że najchętniej uderzyłaby nicponia. Gdy kończyła wypowiadać te słowa okno otworzyło się, a dziewczynka wyfrunęła przez nie, uderzyła piąstką chłopaka i wróciła. Piotruś był pewien, że zasnął na chwilę. Karolcia udowadniając mu, że wszystko to dzieje się naprawdę, stała się niewidzialna, a w chwilę potem sprawiła, że i on zniknął.

Hura! Niewidzialni! Hura! Latamy!

   Karolcia i Piotruś korzystając z własnej niewidzialności pomogli małym dzieciom puszczającym papierowe statki w kałużach wpychając do jednej z nich niegrzecznego Waldka, który psuł maluchom zabawę. Następnie niewidzialni pomogli starszej kobiecie w niesieniu zakupów. Kobieta bardzo się ucieszyła, gdy spostrzegła, iż zakupy stały się znacznie lżejsze. Dzieci postanowiły udać się do centrum handlowego na lody. Wzniosły się w powietrze i poszybowały w kierunku wysokiego budynku. Gdy weszły do środka ich uwagę przykuła opryskliwa sprzedawczyni butów. Kobieta była bardzo nieuprzejma w stosunku do swoich klientów. Dzieci włożyły niewidzialne ręce w męskie i dziecięce buty, a następnie zaczęły nimi maszerować po ladzie. Klienci byli przekonani, że to nowa, bardzo efektywna forma reklamy, jednak sprzedawczyni wyglądała na przerażoną. Buty w końcu wróciły na półkę, a kobieta zmieniła swój stosunek do kupujących.
W dziale z chustami i szalikami dzieci zauważyły chłopca kradnącego jeden z szalików. Natychmiast pociągnęły za jeden z końców i wyjęły materiał z jego kieszeni. Sprzedawczynie zauważyły całe zdarzenie, chłopiec zaczął uciekać, a szalik wrócił na swoje miejsce. Karolcia i Piotruś przeszli do kolejnego działu, tym razem z zabawkami. Tu dziewczynce spodobał się kącik z lalkami. Chciała pobawić się którąś z nich, więc Piotruś zdjął jedną z półki i ruszył z nią w stronę dziewczynki. Ludzie zgromadzeni w sklepie uznali to za kolejną reklamę i bardzo chcieli kupić chodzące lalki. Zdumione i przerażone za razem sprzedawczynie tłumaczyły, że lalki wcale same się nie ruszają. Dzieci postanowiły skończyć zabawę, która wywołała jedynie zamieszanie i schowały się w piernikowej chatce.

Co się działo dalej w piernikowym domku?

   Karolcia zażyczyła sobie, aby domek stał się prawdziwy i w jednej chwili papierowe ściany zmieniły się w piernik, kot zaczął mruczeć, a przez okno wyjrzała Baba Jaga. Dzieci zaczęły częstować wszystkich dookoła piernikami, które wywoływały dobry humor u każdego, kto ich spróbował. W tłumie Karolcia dostrzegła także swoją mamę. Nagle pojawiła się zła Filemona i zamiast po ciastko wystawiła dłoń w kierunku koralika. Dzieci z powrotem stały się niewidzialne i zaczęły uciekać przed kobietą. Ludzie w sklepie widzieli jedynie biegnącą kobietę, która wykrzykując coś o koraliku wpadła w dział firanek, zaplątała się i upadła. Wezwano pogotowie, a kobietę uznano za chorą. Karolcia niepostrzeżenie wsunęła koralik do kieszeni płaszcza mamy.

W domu dzieją się dziwne rzeczy

   Dzieci wróciły do domu Karolci, podsunęły ciotce pierniki, aby się nie złościła i postanowiły czekać na mamę i koralika. Po powrocie mamy nie znalazły w jej płaszczu koralika i bardzo się zmartwiły. Nie chciały być już zawsze niewidzialne. Rodzice zaczęli niepokoić się nieobecnością córki. Tata przeczytał w gazecie o dziwnych wydarzeniach w domu handlowym, mama oznajmiła, że również była w tym budynku. Następnie wyjęła z torebki piękny niebieski koralik, który znalazła w kieszeni swego płaszcza. Karolcia szybko wyrwała mamie z ręki koralik i wróciła do swojej dawnej postaci.

Uwaga, bo co będzie dalej...?

    Karolcia zauważyła, że koralik robił się coraz bledszy. Spotkała się z Piotrusiem w ogrodzie przed domem, aby podzielić się z nim tą wiadomością. Rozpłakała się, a łzy spadły na koralik, który jak się okazało mógł mówić jedynie, gdy był mokry. Dzieci dowiedziały się, że z każdym życzeniem koralik będzie bladł aż w końcu całkiem zniknie. Tymczasem w ogrodzie, w którym znajdował się także plac zabaw dla okolicznych dzieci, rozniosła się wieść o jego zamknięciu. Wszystkie dzieci były załamane, ponieważ plac ten był jedynym miejscem ich zabaw.

Czerwony samochód po raz pierwszy

   Karolcia i Piotr postanowili udać się do prezydenta miasta i poprosić, aby nie stawiano na miejscu placu zabaw restauracji. Dzieci długo kłóciły się ze strażnikiem, który nie chciał otworzyć przed nimi bramy. Ostatecznie Karolcia i Piotruś zdecydowali, że staną się niewidzialni. Tak też zrobili i weszli na ogromny dziedziniec. Stał tam długi rząd drogich limuzyn. Piotrusiowi najbardziej spodobał się czerwony samochód. Dzieci wsiadły do niego i uruchomiły silnik. Niestety nie potrafiły zgasić samochodu i rozzłoszczony kierowca podszedł do swojego auta i sam wyłączył maszynę.

Kamienne lwy!

   Dzieci obejrzały jeszcze pozostałe samochody. Gdy zorientowały się, że zrobiło się już dosyć późno postanowiły niezwłocznie wejść do budynku głównym wejściem. Niestety brama okazała się zamknięty, a pręty rozmieszczone były zbyt gęsto, aby móc się między nimi przecisnąć. Karolcia usiadła na jednym z dwóch kamiennych lwów, które strzegły wejścia i rozpłakała się. Nagle ku zdziwieniu dzieci, lwy poruszyły się i ożyły. Mogły one pomagać posiadaczom koralika w trudnych sytuacjach. Otworzyły bramę i dzieci wjechały na ich grzbietach do budynku. Nie wiedziały, w którą stronę się kierować, więc uznały, że najrozsądniej będzie podążać za strzałkami. Niestety te zaprowadziły ich do muzeum zamiast gabinetu prezydenta.

Panie prezydencie miasta!

   Urzędnicy szybko zauważyli obecność lwów w budynku i rozpoczęli pogoń. Zwierzęta niosące Piotrusia i Karolcię na grzbiecie schroniły się w pokoju za czerwoną kotarą. Za biurkiem siedziała jakaś kobieta czytająca gazetę. Słysząc dziwne odgłosy odłożyła ją na biurko i okazało się,  że to  Filomona. Dzieci były, co prawda niewidzialne, ale koralik nie był objęty działaniem czaru i połyskiwał w powietrzu. Filomona już chciała dopaść Karolcie i zerwać jej z szyi koralik, ale do pokoju wszedł prezydent. Wyprosił Filomonę i od razu zauważył lwy, które na jego widok skamieniały. Dzieci zaczęły tłumaczyć, że są niewidzialne, co bardzo zaciekawiło starszego pana. Sam, gdy był małym chłopcem bardzo pragnął stać się niewidzialnym. Karolcia i Piotruś widząc, że nie mają się, czego obawiać stały się znowu widzialne i poprosiły o zajęcie się sprawą ogrodu.

Rzeczy chyba jeszcze dziwniejsze

   Prezydent wiedząc, że Filomena, jego sekretarka, nie wypuści go z ratusza bez podania konkretnego powodu, poprosił dzieci o niewidzialność. Karolcia zgodziła się i wszyscy razem wsiedli na lwy, a następnie do czerwonej limuzyny i odjechali.

Stop! Zatrzymać wóz!

   Czerwone auto gnało przez miasto bez kierowcy, z lwami w charakterze pasażerów. Przechodnie próbowali zatrzymać samochód, ale prezydent nie zamierzał stawać. Mężczyzna nie reagował nawet na znaki policjantów. W końcu lwy zapragnęły wyprostować łapy i samochód zatrzymał się. Wtedy pościg w postaci Filomeny i strażników dopadł zbiegów. Lwy postanowiono umieścić w zoo.

Dziwne „zwierzę”

    Dzieci z prezydentem natychmiast udały się do zoo. Tam Filomena stała przed klatką dla lwów i ostrzegała widzów, że zwierzęta są bardzo groźne. Karolcia i Filip wpadli na pewien pomysł. Namówiły słonie, aby ustawiły się w jednym rzędzie i w ten sposób odwróciły uwagę od lwów. Oprócz tego małpki kapucynki, które cieszyły się wolnością zaatakowały Filomenę i otworzyły klatkę. Wypuściły lwy i wepchnęły do środka kobietę. Piotruś w pośpiechu wywiesił na drzwiach kartkę „Dziwne zwierzę”.

Nareszcie w ogrodzie

   Pan prezydent wraz z dziećmi w ostatniej chwili zdążył dotrzeć do ogrodu zanim urzędnicy go zamknęli. Wszystkie dzieci bardzo ucieszyły się widząc, że nadal będą miały, gdzie się bawić. Lwy zmieniły się w drewniane posągi i stały się częścią karuzeli. Pan prezydent pozostawił na placu zabaw także swoje auto, aby dzieci mogły się nim bawić, a sam powrócił autobusem.

Nie blednij, koraliczku!


   Karolcia powróciła do domu na obiad. Rodzice niepokoili się długą nieobecnością córki. Dziewczynka nie chciała im jednak wyjawić swojego sekretu. Tata Karolci przeczytał w gazecie, że sam prezydent odwiedził ogród w pobliżu ich domu, postanowiono także, iż restauracja zostanie wybudowana w innym miejscu.
   Koralik zbladł już całkiem i pozostało mu mocy tylko na ostatnie życzenie.

Żegnaj koraliku!

    Karolcia i Piotruś spotkali się, aby naradzić się, jak będzie brzmiało ostatnie życzenie. Karolcia chciała dostać nową lalkę, ale Piotruś zaczął wymieniać życzenia innych dzieci z osiedla. Wtedy dzieci zdecydowały. Karolcia poprosiła koralik o spełnienie życzeń wszystkich dzieci. Wszyscy wokół cieszyli się, a Karolcia rozpłakała się ze wzruszenia. Łza spłynęła na koralik, ale ten był już prawie niewidzialny i upadł w trawę.