Odbyła się kiedyś uczta u Eustachego Januszkiewicza. Człowiek ten wydał ją na cześć Mickiewicza z okazji objęcia przez niego katedry literatury słowiańskiej w College de France. Na bankiecie znalazł się także Słowacki. Zaimprowizował pochwałę kolegi po piórze, wieszcz się odwdzięczył. Gazety pisały o przewadze Mickiewicza, o jego ironicznym stosunku do autora „Kordiana”. Poeta nie zaprzeczył temu publicznie.
Wydaje się, że wydarzenie to szczególnie ubodło Słowackiego. Przyjmuje się też, że przyspieszyło ono starania, by sprawę poematu sfinalizować. Ale były i inne powody, by tak radykalnie rozprawić się z ówczesną krytyką i zakwestionować dotychczasowy model poezji czy literatury w ogóle. Otóż Słowackiego odbiorcy - i ci profesjonalni, i ci sięgający po wiersze od czasu do czasu - nie rozpieszczali. Najostrzejsze słowa wymierzone są w emigrację, bo też stamtąd płynęły opinie najbardziej gorzkie. Wszystko to sprawiło, że Słowacki chciał w jakiejś przynajmniej mierze uczynić sobie zadość.
Mówi się także o przełomie mistycznym poety, czyli jego rozprawie z mistyką dotychczasową.
Trzeba jeszcze przy okazji źródeł poematu powiedzieć o Maurycym Beniowskim, który naprawdę żył i walczył w obroni Baru. Zesłano go na Sybir, potem został królem Madagaskaru, w końcu zginął walcząc z Francuzami. Zostawił po sobie pamiętniki, w których wiele rzeczy przerysował, ale i niektóre utrwalił. Słowacki spolszczył rzeczywistą postać, odebrał mu cechy patetyczne, dodał pospolitych, i stworzył w ten sposób bohatera oryginalnego dzięki swej zwykłości. Pomysł był świetny, bo tego akurat w literaturze polskiej tamtej epoki nie było.
Poemat pisany był w latach 1840- 1846. Za życia ukazało się 5 pieśni, pięć pozostałych wydano w „Pismach pośmiertnych”
Wydaje się, że wydarzenie to szczególnie ubodło Słowackiego. Przyjmuje się też, że przyspieszyło ono starania, by sprawę poematu sfinalizować. Ale były i inne powody, by tak radykalnie rozprawić się z ówczesną krytyką i zakwestionować dotychczasowy model poezji czy literatury w ogóle. Otóż Słowackiego odbiorcy - i ci profesjonalni, i ci sięgający po wiersze od czasu do czasu - nie rozpieszczali. Najostrzejsze słowa wymierzone są w emigrację, bo też stamtąd płynęły opinie najbardziej gorzkie. Wszystko to sprawiło, że Słowacki chciał w jakiejś przynajmniej mierze uczynić sobie zadość.
Mówi się także o przełomie mistycznym poety, czyli jego rozprawie z mistyką dotychczasową.
Trzeba jeszcze przy okazji źródeł poematu powiedzieć o Maurycym Beniowskim, który naprawdę żył i walczył w obroni Baru. Zesłano go na Sybir, potem został królem Madagaskaru, w końcu zginął walcząc z Francuzami. Zostawił po sobie pamiętniki, w których wiele rzeczy przerysował, ale i niektóre utrwalił. Słowacki spolszczył rzeczywistą postać, odebrał mu cechy patetyczne, dodał pospolitych, i stworzył w ten sposób bohatera oryginalnego dzięki swej zwykłości. Pomysł był świetny, bo tego akurat w literaturze polskiej tamtej epoki nie było.
Poemat pisany był w latach 1840- 1846. Za życia ukazało się 5 pieśni, pięć pozostałych wydano w „Pismach pośmiertnych”